Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 58.00km
  • Teren 58.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 23.67km/h
  • VMAX 39.60km/h
  • Temperatura 31.0°C
  • HRmax 170 ( 94%)
  • HRavg 156 ( 86%)
  • Kalorie 2577kcal
  • Podjazdy 213m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

5/10 czyli piąty występ na dziesiątym Miedwiu

Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 16.08.2015 | Komentarze 4

Wychodzi na to, że to już piąte zmagania na maratonie w Miedwiu. Pakieciki startowe zostały odebrane już w piątek z racji zakupów w Stargardzie. Pakieciki zostały odebrane dla całej rodziny, było nas 4 startujących plus w ostatniej chwili dołączyła do nas 10 letnia bratanica.

Rankiem koło godziny ósmej nastąpiło zapakowanie 5 rowerów na auto i przed dziewiątą byliśmy na miejscówce koło Orlenu. Sprawnie się ekipa rozładowała, w końcu to nie pierwszyzna. Numerki były, ubranka były, więc posterowałem na start aby gdzieś w strefie wbić się w 300 ludzia z M4.



Na starcie oczywiście spotkanie ze znajomymi.. oraz z ekipą FASTA.


O godzinie 10:00 wypuścili nas w końcu na trasę. Najpierw powoli honorowo po promenadzie, dopiero na asfalcie zaczęło się ściganko.

Piewrsze 30 kilometrów to asfalcik z małymi podjazdami. Tutaj próbowano łapać w miarę sensowne pociągi, które by trzymały te marne 30 km/h. Szuter za Koszewem porozdzielał nas co raz bardziej. Dopiero na wysokości Okunicy zawiązała się w miarę równa 10 osobowa grupka, która nie wyrywała do przodu i trzymała równe tempo. Koło bufetu przemklim bez zatrzymania zabierając tylko trochę wody do polewania się. Do Giżyna asfalcik i fajnie się wpadało do wiosek w takim małym tłumie.


Na płytach od Giżyna tempo spadło, bo ani nie wyprzedzisz, puszczasz tylko pierwsze kobiełki od Turowskiego, które dopadły nas na piaszczystej pierwszej górce. Nie cudowalim tylko w tłumie spacerkiem podeszliśmy do płyt i dalej zaczęliśmy wspinaczkę. Później trochę zjazdu i znowu szukanie toru jazdy, łapki tylko trochę zdrętwiały. Byliśmy po żelku i po batoniku przed następnymi górkami na 48 kilometrze. Podjazd podwójny poszedł z marszu, blatu nie brakowało. Na górze trochę wody i znowu na asfalcie podjazd koło Dębiny.
Znowu udało się pod kogoś podczepić pod następnym chyba najgorszym podjazdem koło Rekowa.


Potem jeszcze tylko laski w Jęczydole, piaseczek i wpad na promenadę. Koniec ...czas wyszedł taki sobie czyli 2:27, daje to 4 wynik w mojej historii do rekordu z 2012 brakło 10 minut. W ubiegłym roku było 2:21 czyli starzejemy się nieuchronnie. Na mecie medalik, woda w łapkę. Po drodze do auta napotykamy swoją grupę rekreacyjną, zrobiliśmy zakup czegoś zimnego i poszliśmy się przebrać na obiadek i część piknikową i dekoracyjną.


Po przebraniu się uroczono nas gulaszową i zaczęliśmy piknik. Najpierw grali Specyficzni, a my znaleźliśmy zacienioną miejscówkę pod daszkiem skąd szła muza. Wcześniej zamoczyliśmy nóżki w ciepłym Miedwiu bo nasze kąpielówki chwilowo się gdzieś zapodziały.



Inni już regenerowali siły przed następnym maratonem za tydzień w Nowogardzie.


My zaś z fajnej i zacienionej miejscówki oglądaliśmy ceremonie dekoracji oraz losowanie nagród. Robiąc zdjęcia te ciekawe i nie tylko.




Tu Huzarski wysoko ustawił poprzeczkę dla ścigantów. Nawet bratowa odebrała nagrodę za najlepszy czas w kategorii kobiet SW.

Potem były torty i długa celebracja z medalami i losowaniem nagród. Niestety, nikt z nas z tym roku niczego nie wylosował, nawet marnego żelazka.


Chwała za to organizatorom, którzy potrafią spędzić tyle ludzi dla małej przejażdzki. Po godzinie 20 zapakowaliśmy się do auta gdzie jedyna osoba, która nie spożywała izotochmielu podczas pikniku dowiozła nas do domu.

To nie nasz zestaw bilansowy płynów.




 
Kategoria Maratoniki



Komentarze
lenek1971
| 20:17 wtorek, 18 sierpnia 2015 | linkuj Telefon trzeba było wziąć od numeru 600 :)
Trendix
| 13:04 poniedziałek, 17 sierpnia 2015 | linkuj Widzę że niektórzy musieli mocne izotoniki stosować :)
Jarro
| 07:25 poniedziałek, 17 sierpnia 2015 | linkuj Oj starzejemy się, coraz mniej ściganckiej fantazji a coraz więcej rozsądku :)
Ciężki kaliber niektórych napojów chłodzących :)
Dzięki za foty.
leszczyk
| 16:04 niedziela, 16 sierpnia 2015 | linkuj Lubię czytać Twoje relacje, rodzina godnie wystąpiła. Mam nadzieję, że bilans płynów poprawiłeś w domu :-)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!