Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:690.24 km (w terenie 690.24 km; 100.00%)
Czas w ruchu:28:55
Średnia prędkość:20.64 km/h
Maksymalna prędkość:48.00 km/h
Suma podjazdów:1313 m
Suma kalorii:23739 kcal
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:115.04 km i 5h 47m
Więcej statystyk
  • DST 106.00km
  • Teren 106.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 20.52km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 3456kcal
  • Podjazdy 123m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szwendacz w drugiej połowie lipca

Niedziela, 31 lipca 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 0

Statystykom zadość, nie będziemy odpalać endo i stravy dla codziennych dojazdów do pracy, albo małych podróży.

Kategoria Treningi


  • DST 114.20km
  • Teren 114.20km
  • Czas 05:12
  • VAVG 21.96km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Kalorie 5459kcal
  • Podjazdy 152m
  • Sprzęt Author A4404 Force Edition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nadmorski Trip

Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 25.07.2016 | Komentarze 0

Kijanka zmatwychwstała, więc mamy środek transportu. Trzeba sprawdzić jak gada głowica po remoncie i przy okazji zrobić gdzieś dobry dystans. Padło na szosówkę. Rano to jest po 10:00 teleportacja do Golczewa trasą alternatywną po nadzianiu się na korek pod Miękowem. Dobrze, że można zawrócić i pomknąć przez Łożnicę i Moracz. Po 11:00 byliśmy na miejscu, zdjęto z haka niebieską strzałę i hajda w kierunku morza przez Stuchowo i Świerzno.

Sezon zaczyna się od korków...


Meldujemy się w Golczewie

Trasa przejezdna, może tylko do Stuchowa asfalt kiepski i trzeba kluczyć. Od Stuchowa drogę już znamy z maratonów. Zaraz za Świerznem kierunek Pobierowo i skręt na DK102 i po 35 km meldujemy się w Trzęsaczu gdzie otwieramy wiezione od Golczewa Golden Ale.

Szkoła Podstawowa w Stuchowie..


Gonitwa za szosową parą przed Trzęsaczem..


Po Trzęsaczu skierowaliśmy się DW102 w stronę Pogorzelicy, od której zamierzaliśmy zacząć inspekcję. Dojechaliśmy do Pogorzelicy. Najpierw ogarnięcie tematu kolejki wąskotorowej...i zaczynamy wizytację Pogorzelicy od wjazdu...Wkrótce dotarliśmy do Albatrosa gdzie zamierzano spożyć Mirunę z kutra..Wcelowaliśmy w taką za 16,00 PLN, lekko po co się przejadać. Spotkaliśmy się też z vice komandorem, który bawił z rodziną..Po spożyciu pary i dymu...ruszyliśmy dalej na Niechorze...


Kierunek Albatros..



Przez Niechorze przejazd powolny...ludzi pełno na ulicach i włażą pod rower co chwila. Od tej pory trzymamy się R10 i jedziemy sobie na Rewal...W Rewalu to samo, czyli przejazd przez promenadki..Za Rewalem mamy Pustkowo i Pobierowo. Wszędzie to samo, czyli stragany i Polo Markety...budy, budki....biznes na Fali.


Parawaning w Rewalu..


Pomoże ?



Za Pobierowem w stronę Łukęcina obraliśmy odcinek nieszosowy, ale piachu nie było i powoli dało się przejechać. Przejazd prze Łukęcin i wyskok na szosę do Dziwnówka. W Dziwnówku dało się fajnie zejść lub znieść rowerek na plażyczkę i jesteśmy na Calpe. Posiedzieliśmy przy drogim Bro za całe 6,00 PLN...Za chwilę pojawiła się jakaś grupa na diecezjalnych ŚDM ...dorwalim Alvara...

Sikanko ?




Hosanna..

Po Dziwnówku kierunek Kamień Pomorski. Do Kamienia szosą i szybką ścieżką, odbijamy na Lipową i meldujemy się pod mariną. Tam Ice Break..Od Kamienia do Golczewa już tylko szosowo. Koło 19:00 zamykamy pętelkę po sesji gladiatora w kukurydzie..ZNAK LEGIONÓW ULICY...






Meldujemy się u Kijanki, pakujemy na hak i po wysłuchaniu komunikatów radiowych o korkach na s6 i S3 wybieramy tą samą drogę powrotną.


Strava kłamie..








Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 145.24km
  • Teren 145.24km
  • Czas 08:12
  • VAVG 17.71km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 4020kcal
  • Podjazdy 324m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ekspedycja na Pojezierze Drawskie

Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 19.07.2016 | Komentarze 0

Skoro Kijanka dalej kwitnie w warsztacie trzeba było wymyślić sposób jakby się dostać do Czaplinka, gdzie stacjonuje kolonia Obozu z Naturą w Kusym Dworze w Czaplinku. W internecie na stronkach różniastych można znaleźć opisy, ślady różnistych szlaków. Wszystko zależy gdzie będzie baza. Baza była w Kusym Dworze, tylko jak się tam dostać. Plan był ambitny, ale po przeliczeniu kaemów wyszło 124 km przez Ińsko...daleko...braknie czasu. Wybrano więc wieczorkiem kompromis...łapiemy pociąg Regio o 9:43 w Lisowie i o 10:45 lądujemy w Czaplinku. Wyrysowaliśmy sobie ślad...polecam stronkę GPSIES...wbito do Osmanda i wyszło coś 40 km. Do Osmanda wbito też znaleziony gpx, który najbardziej był zbliżony do zamierzonego objazdu jeziora Drawsko i nie tylko.
W niedzielę wstaliśmy o 6:00, kawka, kakao i spacerek ze psem aby się wysrał na cały dzień. Parę minut po 7:00 wystartowaliśmy do Lisowa z małą sakiewką przy boku, tzw. wersja One Day Voyage.

Mijamy senny jeszcze Goleniów, Mosty i pustą drogą wojewódzką docieramy do Maszewa. Za Maszewem jedziemy sobie dalej asfaltem do Sokolnik, skręcamy na Chlebówko i Chlebowo. Za Chlebowem mamy Rosowo i może kilometrowy odcinek polnej, ale przejezdnej bez piasku drogi do Bobrownik. Od Bobrownik powrót asfaltu i dojeżdżamy do wysokości starej "berlinki", jesteśmy na DW142 i lądujemy w Lisowie na przystanku PKP. Byliśmy 9:20, czyli luzik.

Zgromadzenie Pokemonów za Mostami..


W Maszewie pustawo..


Chlebowo, kierunek Rosowo..


Rosowo, 30 km...mały break za kościółkiem, czas dobry...Osmand prowadzi..


Polna droga za Rosowem, troszku do przycięcia...lekko mokrawo..ale po deszczach..


Widok z jakiegoś tam wzniesienia za Bobrownikami...wiatraki gdzieś koło Stargardu..


Dojeżdżamy do "berlinki"


Przystanek PKP Lisowo...

Jakby ktoś szukał ścieżki z Goleniowa do Ińska...to można w ciemno..

Na przystanku poczekaliśmy sobie trochę bo nasze Regio było opóźnione jakieś 10 minut. Podobno przepuszczało wracające pociągi z Kostrzynia. My akurat zauważyliśmy Upiora Północy...tak nazywał się pociąg specjalny z Kostrzynia do Olsztyna..sprawdziliśmy na PKP Regio później...taki ukłon dla Owsiaka..My mieliśmy bilet kupiony wcześniej przez internety...całe 26,00 PLN z groszami z rowerkiem. W końcu nadjechała błękitna mała Pesa...i jak to w Pesie miejsca dla rowerów są tylko z nazwy. Mały znaczek na górze i wszyscy go olewają...zwłaszcza matki z dzieckiem na wózku. Ale jakoś udało się go ustawić nie rodząc agresji wśród pasażerów. Podróż miała trwać lekko ponad godzinę więc damy radę.

Jest i Upiór Północy...


Za 7 PLN Giant w podróży...

W końcu koło 11:00 udało się dojechać do Czaplinka, pociąg poranny staje na wszystkich stacjach i były plany wyskoczyć gdzieś wcześniej i wbić się na jakiś szlak, ale wytrzymaliśmy do końca. Ze stacji do rynku jest spory kawałek. Więc zaczęliśmy zwiedzanie Czaplinka od wlotówki z Wałcza...czyli Wałecką...Dojechaliśmy do rynku gdzie zaczynają się 4 oznakowane miejscowe szlaki okrężne. My zamierzaliśmy się na nich poruszać...Osmand je widzi...Z Rynku podjechaliśmy w stronę jeziora Drawsko i jego brzegiem zamierzaliśmy dotrzeć do OW Kusy Dwór...będzie z parę km, na poranną kawę. Po drodze zatrzymaliśmy się przy pomniku Jana Pawła II na krótką chwilę zadumy i refleksji. Na jeziorze trwały już jakieś zawody wędkarskie i chyba żeglarskie, coś się działo. My marną spacerową promenadką...wybrzuszoną przez korzenie drzew mijając plażyczkę miejską, OW Drawtur i OW Omegę dotarliśmy do końca ulicy Pięciu Pomostów do Kusego Dwora. Ośrodek znaliśmy już z wcześniejszej marcowej przedkolonijnej wizyty biznesowo-turystycznej, zameldowaliśmy się pod Lwem i telefon do Pani osobistej małżonki, Przedstawicielki Stowarzyszenia z Naturą a zarazem kierowniczki kolonii. Żony nie było, pojechała z jakimiś dzieciakami do drawskiego szpitala. Ale była córka na plaży, która w ramach opieki nad najstarszą grupą rżnęłą z nimi w makao, a reszta grała w siatkówkę. Taka leniwa niedziela rankiem na kolonii. Reszta grup była gdzieś w okolicy zgodnie z programem pobytu. Zresztą jedną z nich mijaliśmy przy dojeździe do ośrodka. Zarządzono przerwę kawową...i dołączono się do dwóch partyjek makao...Makao i po makale..jedziemy w końcu na szlak Doliny Pięciu Jezior - niebieski.






Grupa nr 3...z wychowawczynią..




Idziemy po kawę...


Zaraz zagramy...w makao...


Przystań i kąpielisko w Kusym Dworze...

Z OW Kusy Dwór wydostajemy się niebieskim szlakiem do Starego Drawska. Droga wiedzie ruchliwym odcinkiem DW163. W końcu docieramy pod cel w Starym Drawsku, ruiny zameczku , starej komandorii Joannitów...o historii można sobie wcześniej poczytać i o losie tych terenów...ważne że wschodnie rubieże HINTERN POMMEREN są w naszych rękach. Wjazd na zameczek 10 PLN...rowerek do środka i połaziliśmy po dziedzińcu i okolicznych salkach ..miodu drahimskiego nie było...postaliśmy tylko trochę przy zwłokach Mistrza Von Kleeberginho...i jego nałożnicy... Ze szczytu rozciągał się widok na Zatokę Drahimską i cel pierwszy objazdu czyli jezioro Żerdno. Krótka sesja zdjęciowa okolicy i powrocik w kierunku Nowego Drawska, wioseczki na południowej stronie jeziora, czyli szlak Krainy Zaklętego Trójkąta - czerwony.


DW 163


Komandor u wrót Komandorii...czad


Powitano kompotem...


Pogadaliśmy z przodkami...






Jezioro Żerdno do objechania...



Kawałeczek trzeba było się cofnąć, ale było lekko z górki i skręciliśmy do Nowego Drawska...bruczek, pod górkę, lasek pod górkę w końcu mały zjaździk przez pola i jesteśmy na północnej stronie jeziora we wsie Żerdno. Stajemy na chwilę i szukamy miejsca wjazdu na pobliską gorę, Góra to Spyczyna...w opisach mówią, że już po widokach i rzeczywiście wszystko po zarastane. Dobrze, że na osłodę trafiliśmy na dzikie czereśnie, ale one na końcówce nie pomogły i na szczyt wepchaliśmy rowerek. Kiedyś był tam punkt widokowy, ale podobno się zawalił...my Górkę zaliczyliśmy. Zjechaliśmy na dół do wioski i za wioską zjechaliśmy do OW Nad Srebrnym, jedynego większego ośrodka tego jeziorka. Wczasowicze byli, pierwsze jeziorko prawie objechane, jedziemy na Drahimek..gdzie na mapach widać ślady jakiegoś tajnego lotniska.



Pod prasłowiańską gruszą na szlaku..


Żerdno, atak na Spyczynę...


Zero kwaśności..


Na szczycie, 203 m npm..


Coś tam widać..


Mają rozmach sk....wysyny...taką hacjendę wystawić na sąsiednim wzgórzu...


Plażyczka OW Nad Srebrnym...taka inna nazwa jeziora Żerdno..


Pawilon...


Domki..

Przez Drahim nie udało się przebić..jakieś wielkie gospodarstwo, teren prywatny ...oddalamy się od północnej strony jeziora Drawsko i lądujemy pod sklepem w znajomo brzmiącej wsi Kluczewo (jest taka pod Stargardem)..tu małe tankowanie w postaci Broka Martina...polecam...Jedziemy sobie dalej i lądujemy na szlaku Drawy (okrężny ze Złocieńca). Po drodze widzieliśmy reklamę muzeum PGR w Bolegorzynie, patrzym..patrzym jest Bolegorzyn...zaraz znajdujemy muzeum w starym biurowcu byłego PGRu...No i zaczęło się zwiedzanko...za symboliczną cegiełkę 5,00 PLN wróciły wspomnienia nie z PGRu, ale z PRLu.....mają tam trochę eksponatów...również na zewnątrz...zbierają teraz 5 tysia na starego DT...NORMALNIE TRZEBA TO PRZEŻYĆ...wróciliśmy jakby do późnego Gierka ...70/80...lata...całe Dzuirawskopomorskie było usiane takimi kombinatami...a wykopki w Kamiennym Moście w technikum w 1986 roku człowiek będzie pamiętał do końca mojego ..lub jej..ludowej ojczyzny..



W Kluczewie..


Cóż można chcieć więcej...no może kasy za pierwsze...


Rwało się lachony...teraz na aluminiowego Gianta nie spojrzą...


Kto miał ? łapka w górę...


Z programatorem górnym...


Przyszły kustosz po powrocie z Brukseli..


Ta wersja akurat pod ciągnik....obsługiwalim z kijem nagarniając zboże..sieradzkie lata 80...



Te małe maszyny po prawej , ktoś zna ?

Normalnie ogarnęła mnie nostalgia..ale czas jechać w dół..Szlak Drawa ...zjeżdżamy trochę w stronę jeziora, na półwysep Uraz. Tam przystań ZHP i jakiś eksluzywny Folwark na Półwyspie...później sprawdziliśmy ceny..zgadza się...Wracamy na szlak - Warniłęg, znowu zjeżdżamy ze szlaku Drawy do Męcidołu...tutaj naszła nas ochota na kąpiel...ale patrzymy na zegarek..mało czasu..zawracamy. W Warniłęgu kluczymy chcąc się wbić na szlak... ale zamiast trafić na Rzepowo wylądowaliśmy koło Cieszyna, gdzie ścigaliśmy się z traktorem...odpuściliśmy go bo dojechaliśmy do szlaku Połczyn - Złocieniec..tego Zwiniętych Torów...kiedyś do zrobienia. Oddaliśmy się za bardzo od jeziora ale Osmand mówi, że szlak Drawy leci na Głęboczek...Dojechaliśmy laskiem do Głęboczka i padły oba telefony...jeden gadał ze Strawą..drugi z Osmandem..dupa blada ...bo kabel od ładowarki gdzieś w torbie się ułamał...czyli jesteśmy ślepi...Ale nie, ale nie jest jescze podręczna mapka i kierujemy się na Siemczyno...wioskę przed Czaplinkiem. Docieramy tam asfalcikiem i DK20 walimy do Czaplinka do ośrodka, późno już było, koło 18:00, a my mamy pociąg powrotny zaraz po 19:00. O 18:20 docieramy do Kusego, krótkie spotkanie z rodziną na kolacji i lecim na dworzec. Zamknęliśmy pętle na dworcu po około 80 km objeżdżając pięć jezior ...Drawskie, Żerdno, Rzepowskie, Piasecznik Wielki, Okole Wielkie - szlak zaliczony...ale tam wrócimy.


Na półwyspie Uraz..


Widok na półwysep z wysokości Jadwiżyna..


W Męcidole ..wyspa Bagienna na wprost..


Nas nie dogoniat..



Skrzyżowanie szlaków Drawa/Zwiniętych Torów..


Na Głęboczek - szlak Drawa


Jest i Drawa..


Dotarliśmy do Siemczyna..


Jezioro Drawskie objechane pod Czaplinkiem..


Za sukces ...Legenda Warmii i Mazur na Pojezierzu Drawskim..



W końcu nadjechała nasza ostatnia szansa...lekko spóźniona. Kupiliśmy u konduktora bilet do Szczecina Dąbia...jeszcze to trzeba będzie zrobić. W pociągu tradycyjnie udało się znależść miejsce przy kibelku..czyli najbardziej uczęsczzane...Tutaj Pesa jakaś oszukana jest bo są tylko dwa miejsca na rowery ...z hakami..ale kto by tam sakwy odpinał...niech się inni męczą...co chwila ktoś przylatywał po bileciki do konduktora...kiedyś to były czasy...konduktor przychodził i sprawdzał..teraz za nim latają...Wywaliśmy 30 PLN i koło 21 byliśmy w Szczecinie Dąbiu i zaraz potem na kolacji w Orlenie.


Zapis trasy...do miejsca wyłączenia prądu..



Jeszcze tylko żabi skok bokiem do Goleniowa...jakieś 25 km i po 22 jesteśmy w domu...pies chałupy nie obesrał...My kąpiel i lulu bo na 6:00 do pracy....też rowerem.

Zapis całej trasy ...

Pojezierze Drawskie trzeba będzie powtórzyć...parę jeziorek wkoło w końcu zostało...Lubie...Siecino...parę szlaków zresztą też...












Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 107.40km
  • Teren 107.40km
  • Czas 04:11
  • VAVG 25.67km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Kalorie 1894kcal
  • Podjazdy 319m
  • Sprzęt Author A4404 Force Edition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Szosowe podrygi misia Mamłałygi..

Sobota, 16 lipca 2016 · dodano: 18.07.2016 | Komentarze 0

Mielibyśmy być w Czaplinku na kontroli kolonii Pani kierownik małżonki...ale Kijanka nie gotowa...ugrzęzła u majstra guzdrały...głowica się składa....Więc co robić w sobotnie popołudnie...wyspać się do 12:00 po tygodniowych samotnych zmaganiach w kwestii utrzymania ruchu (sezon urlopowy). Ogarnęlim co było do ogarnięcia i wyprowadziliśmy Authora na spacer. Pojechaliśmy jeszcze do sklepu po jakiś gadżecik w stylu torebki podsiodłowej...a niech ma...dętka wejdzie z łyżkami.
Gdzie by tu się wybrać....Wybraliśmy najlepsze asfalty w powiecie...czyli kierunek Stepnica...miodzio do Kątów.... Ten odcinek jest taki rywalizacyjny...ale nie udało się pobić innych ze Strawy. Od ronda Wylęgarnia do Biedronki jest gdzieś około 20 km i pojechalim w 38 minut. Słabo ...ledwie 31,5 km/h....wszak w roku turystyki rowerowej nie wysilamy się zbytnio.


W sklepie znanym powszechnie nabyliśmy izo, aby go spożyć na miejscowym molo. Ale groźny Pan z wieży nie wpuszczał z rowerkiem...zrobiliśmy mu za to fotę, powiedzieliśmy jaki jest wredny i zostawiliśmy szosówkę u wrót lekko spacerując. Ciekawe ma zajęcie facio...bo mało kto się kąpie w wodorostach. Fajne plażyczka ale z naturą się nie wygra...taka denna zatoczka.

Pan pilnuje dzieci..


Plaża czysta...woda raczej nie..


Skoro szefo plaży był nie miły podjechaliśmy sobie na przystań jachtową w okolicy amfiteatru i tam spożyliśmy sobie w ciszy, delektując się i obserwując cumujące jednostki.




Nowy nabytek...

Tak sobie siedząc obmyślaliśmy gdzie to sobie pojechać dalej. Obraliśmy znaną trasę na Miłowo, Racimierz i Łąkę na Przybiernów. Przed Przybiernowem odbiliśmy na miejscowe jeziorko. Żal dupkę ścisnął bo nie było gatek na zmianę aby się troszku wykąpać. Posiedzieliśmy więc leniwie...na skraju lasu ...


W Przybiernowie po przebiciu się przez skrzyżowanko z s3... (małe S - za przejezdność), staliśmy dobre kilka minut.) obserwowałem sobie miejscowe dostawczaki, które co chwilę podjeżdżały pod Lewiatana.



Z Przybiernowa, kierunek Golczewo. W Moraczu odbiliśmy na Łożnicę. Odcinek Łożnica - Niewiadowo należy do nawierzchni asfaltowych tarkowanych...wytrząsło nabite oponki i prędkość wybitnie nieszosowa była. W planie było dobić do setki..więc koło Żółwiej Błoci puściliśmy się nielegalnie obwodnicą na Maszewo...jest niby znak i jakaś tam ścieżka po lewej...ale nie w naszym kierunku..jakby się jakiś patrolik pytał. Dalej brakowało do setki, Majster Kuzyna Syn...nie odbierał telefonu więc pojechaliśmy na wioskę sprawdzić zaawansowanie prac. Zaawansowania nie było...zjawił się w końcu majster i coś tam powiedział, że może na poniedziałek (jest dzisiaj i dalej nic) będzie gotowa. Jaka robota, taka zapłata...tam będzie. Plany na niedzielę uległy więc diametralnie zmianie. Pojechaliśmy więc do domu rozkminiać, jak się dostać do Czaplinka w niedzielę. Plany były ambitne...reszta w następnym opisie.


Żaden tam Garmin...Mighty za 35 PLN z kadencją...można ?


Ale te AVS 25 km/h udało się utrzymać...

Oto odcinek ścigowy dla King Of Mountain....

Reszta wycieczki..

Kategoria Treningi


  • DST 124.00km
  • Teren 124.00km
  • Czas 06:10
  • VAVG 20.11km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 4562kcal
  • Podjazdy 234m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pracowita połowa lipca

Piątek, 15 lipca 2016 · dodano: 23.07.2016 | Komentarze 0

Jezdzimy do pracy, kręcimy się po okolicy..


Kategoria Treningi


  • DST 93.40km
  • Teren 93.40km
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Kalorie 4348kcal
  • Podjazdy 161m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na Stepnickiej Ziemii

Poniedziałek, 4 lipca 2016 · dodano: 04.07.2016 | Komentarze 0

Z okazji dni Stepnicy w dniu dzisiejszym odbył się festyn Bezpieczne Wakacje. W ramach tego festynu Stowarzyszenie Miłośników Ziemii Stepnickiej przy udziale Rowerowej Stepnicy zoorganizowało Rajd Rowerowy po okolicy gminy Stepnica. Na rajdzie stawiły się goleniowscy Sobotoaktywni, Passat oraz my czyli Legiony Ulicy. Na rajdzie były też grupy Rowerowego Warszewa i Szczecina na Rowerach. Do Stepnicy dotarliśmy solo, łapiąc grupę Passata i Sobotoaktywnych u rogatek miasta. Pojechaliśmy jeszcze z częścią Sobotoaktywnych na małą pętelkę i koło 14:00 zameldowaliśmy się na rajdzie. Po uroczystym otwarciu i fotem grupa około 70 rowerzystów wyruszyła na 23 km rajd przez Widzeńsko, Borowik i Zielonczyn. Z racji słabej kondycji często były małe postoje, ale tak to już jest. Udało się odwiedzić wieżę obserwacyjną w Zileonczynie. Na powrocie czekały już kiełbaski, kawa i drożdżówka ufundowane przez sponsorów festynu. Były również pokazy sprzętu służb ratowniczych. Szkoda, że nadciągająca burza skutecznie rozgoniła znakomicie bawiące się towarzystwo. Do Goleniowa wróciliśmy z dobrą średnią w leciutkim letnim deszczyku. 93 km do statystyk doliczono.















Kategoria Rajdy rowerowe