Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2016

Dystans całkowity:280.60 km (w terenie 280.60 km; 100.00%)
Czas w ruchu:19:26
Średnia prędkość:14.44 km/h
Maksymalna prędkość:45.50 km/h
Suma podjazdów:1886 m
Suma kalorii:12613 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:56.12 km i 3h 53m
Więcej statystyk
  • DST 35.40km
  • Teren 35.40km
  • Czas 02:15
  • VAVG 15.73km/h
  • VMAX 35.40km/h
  • Temperatura 9.0°C
  • Kalorie 1138kcal
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt FELT Q520 Ghost Edition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Grab das Unbekanntner Soldaten

Niedziela, 30 października 2016 · dodano: 30.10.2016 | Komentarze 0

Grób , mogiła nieznajomego żołnierza...Na szlaku sentymentalnym w okolicach Rurzycy. Leśne kółko w stronę Klinisk i z powrotem...Cele służbowe for Bosch zaliczone w niedzielę, alarm fabryki odwołany...
Najpierw lasem do torów, przerzutka rowerka i jesteśmy na ppoż 2, meandrujemy ...po lewej Ina , po prawej S3..Idziemy środkiem, nie oznaczoną drogą, fajne górki. Na pierwszej gleba....w piachu. wstyd... Porem dojeżdżamy do asfaltu i zawracamy na Zielony pieszy szlak. Wypadamy koło Koguta i przez S3...jesteśmy po drugiej stronie. W Rurzycy szukamy sentymentalnej ścieżki i lądujemy w okolicach starych cmentarzy i mogiły nieznanego sołdata.
Na zakończenie kontrola prac PKP Energetyki przy przełączaniu na nowy transformator....Chłopaki dali radę.... Alarm odwołany....bo wył po odłączeniu zasilania.

Tory minięte...


Glebujemy w SPD...







Tyle zostało po otwarciu budowy ..


Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 121.40km
  • Teren 121.40km
  • Czas 08:27
  • VAVG 14.37km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 5659kcal
  • Podjazdy 1143m
  • Sprzęt SCOTT Adventure
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd Latarnika

Niedziela, 23 października 2016 · dodano: 23.10.2016 | Komentarze 1

W okolicy najlepsze imprezy na orientacje robi ostatnio KS Uznam ze Świnoujścia. Na ich rajdach byłem już czwarty raz. Tą razą odpalili Latarnika, czyli nowy cykl. Zapisałem się wraz z vice Komandorem na długi dystans, czyli w planie było około 100 km. Mieliśmy zrobić podsumowanie sezonu....
Z Goleniowa wystartowaliśmy koło 6 rano (ciemno) i koło 7 zameldowaliśmy się na Karsiborzu w okolicach Domu Kultury gdzie była baza rajdu. Mało nie zgubiliśmy mojego  Scotta z bagażnika, bo przyjechał ledwo wiszący..na opaskach. Coś Thule zawiodło. Poszliśmy odebrać pakieciki, logery i numery startowe. Ja nawet dostałem medal i wlepkę do Pucharu za 4 miejsce z zeszłego roku (porządna firma). Przed startem, który miał być o 7:45, krótka odprawa...20 PK, potem dali mapę, czas na przestudiowanie lokalizacji i 7 (tylko) wystartowało na trasę rajdu. Limit 12 h.


Rozładunek


Odprawa techniczna


Na starcie z tyłu nr 399..

Dwa pierwsze PK były na Karsiborzu, pierwszy w okolicach wejścia do Kanału Piastowskiego, drugi koło basenu Ubotów. Na pierwsze PK prowadził żwawo miejscowy, który oderwał dwójkę. Jednak na pierwsze dwa PK to ja przyprowadziłem grupkę, bo lokalizacje były podobne jak ostatnio.

PK przy Kanale Piastowskim (Bożyce)

Potem przeprawiliśmy się już na wyspę Wolin. Trzeci PK już przejechany został...dojechaliśmy aż pod Ognicę..a on był wcześniej po lewej stronie i grupka musiała się wracać..Na nawrocie minęła nas dwójka, która teraz objęła prowadzenie. Odbiliśmy się na 3 pk i pojechaliśmy na 4, który był w okolicach latarni. Po drodze zoorientowałem się, że mój kompan zaginął...czekałem na niego na ulicy Ku Morzu...w końcu umówiliśmy się, że poczekam pod latarnią. Myślałem, że będzie trzeba włazić na górę aby się odbić, ale latarnia była jeszcze zamknięta i flara była na dole. Po chwili dojechał kompan i pojechaliśmy na 5 pk w okolice bunkrów przy forcie Gerharda. Tu grupa spotkała się w komplecie bo sporo czasu zajęło odnalezienie skitranej gdzieś 100 metrów od drogi flary.

Koło Latarni

Się naszukaliśmy..

Następne 3 pk miały być po trasie R10 w stronę Międzyzdroi...Szósty PK był koło wieży obserwacyjnej (Dzwon)...szybko namierzony. Siódmy na terenie dawnej jednostki wojskowej.. tego dopiero wzieliśmy za drugim podejściem od głównej drogi. Ósmy łatwizna to skrzyżowanie leśnych dróg. Po nim padło hasło aby w Międzyzdrojach zaliczyć jakieś izo...bo już jechaliśmy tylko we dwójkę, piątka gdzieś już wysterowała naprzód. Izo zostało przesunięte po zdobyciu pierwszej połowy, czyli po Wisełce, gdyż czekały na nas srogie podjazdy na odcinku Międzyzdroje-Wisełka.


PK Stara JW


PK Dzwon..

Górki były zacne..dobrze że po asfalcie.. Dziewiąty PK to Gosań, tutaj trzeba było piechotą...Dziesiąte PK to latarnia Kikut zaraz za Wisełką...Wybór padł na drogę czerwonym szlakiem...trochę się nakręciliśmy zanim wjechaliśmy na właściwe tory...Podczas naszego podjazdu mijaliśmy już wracające dwie grupy prowadzącej piątki...tak na około mieli już jakieś 20/30 minut przewagi. W końcu udało się dostać pod Kikuta...rowery zostały na dole. W planie był zjazd do Wisełki czarnym szlakiem bo czerwony wydawał się za długi, a chcieliśmy podgonić...Jednak chwila nie uwagi i pojechałem w drugą stronę...czyli w stronę morza i dzikiej plaży...zjazd był z górki i trzeba było wrócić ..dołożono nie potrzebnie ze 2 km. W końcu dotarliśmy do Wisełki gdzie pod sklepem pękło po pierwszym Bosmanie..w końcu połowa za nami i było już po 13:00.

PK Gosań


W drodze na Kikut..


Tutaj bunkrów nie było, ale też było zajebiście..


Mamy połowę..

Na pit stopie...

Cztery następne pk zapowiadały się lajtowo, gdyż znałem ich lokalizację...Jedenasty to Wydrzy Głaz na półwyspie Jeziora Czajczego koło Warnowa...zielony szlak prowadzi pod sam głaz...Dwunasty koło małego jeziorka na drodze do Dargobądzia..też już kiedyś zaliczonej. Miał być przy punkcie widokowym, który był na mapie i w opisie, ale dawno się już zwalił i był tuż przy drodze. Trzynasty okazał się pechowy. Pomniczek na leśnej drodze do Drgobądzia, skrzyżowanie leśnych dróg...tylko za późno odbiliśmy na ppoż 16 i musieliśmy wracać wzdłuż 3...ale dano radę. Potem żabi skok do Sułomina, punkt widokowy przy Zalewie...


PK Wydrzy Głaz..


Droga ppoż 16..


Trójka koło Dargobądzia..


Sułomino...

Po Sułominie wróciliśmy na Jakubowy Szlak albo niebieski pieszy albo ppoż 22, która idzie na Lubin. Po drodze miał być zdjęty PK Dąb Wolinian. Jedziemy, jedziemy wypatruje tablicy kierunkowej od szlaku i dupa...patrzę a tuż już widać Lubin...trzeba zawracać...coś przeoczyliśmy. Wracamy w stronę Karnocic...nagle pojawia się przed nami cała piątka...1,5 h już szukają tego dęba i nic...dzwonili do orgów, który im niby odpuścił....I tu wyczuliśmy naszą szansę na zwycięstwo..Ja tam już kiedyś byłem podczas swoich wojaży...Oni pojechali na Lubin a my szukamy...Gdyby człowiek mógł opanować emocje i czytać mapę ze zrozumieniem i wszystkimi wskazówkami to nie ładowałby się w każdą odnogę prowadząca do Zalewu. Dąb znalazłem za 3 podejściem..700 metrów od niebieskiego szlaku...Ale nie widać flary...okrążamy...okrążamy w końcu coś błysło...kawałek flary 100 metrów po prawej na wzgórzu...16:30 - chyba wygraliśmy....Dzwonimy po Piotra, bo gdzieś się zagubił na klifowych wybrzeżach.. w końcu dojeżdża...dostaje wskazówki i tym sposobem załatwiłem mu pudło.. On pojechał się odbić ja wracam do Lubina po następne 2 pk ..umawiamy się pod Kościołem. Coś tylko mnie podkusiło aby wrócić piękną szutrówką do Lubina a nie niebieskim szlakiem. Piękna szutrówka skończyła się po 400 metrach zwalonymi drzewami i kompletną utratą właściwości jezdnych.


W poszukiwaniu Dęba..


Dąb Wolinian..


PK na wzgórzu jakieś 100 metrów...czyli zgodnie z opisem..


Widoczek z miejscówki...na Zalew..


No i po szutrówce..

Po dotarciu do Lubina odnajdujemy dwa następne PK, czyli koło Grodziska i na Górze Zielonce. Na Zielonkę trzeba było niestety wejść..Ale co robi team spirit ...idzie jeden, zabiera dwie kartki, drugi obczaja trasę na następny. Po chwili wraca Piotrek a my wiemy jak jechać na Wicko do V3. Zjeżdżamy asfaltem do Lubina...tam w sklepie świętujemy prawdopodobne zwycięstwo drugim bro i jedziemy pod wyrzutnię w zapadających już ciemnościach. Na 18 pk widać dalsze pastwienie się organizatora...flara jest na samej górze ...o żesz ty....Nie miałem już siły wleźć...dolazłem do połowy..


PK Grodzisko wzięte


Zejście z Zielonki..


V3 pod górkę...

Na V3 zapraszano nas jeszcze do zwiedzania...ale nam zostały jeszcze ostatnie dwa PK...chcieliśmy się również zmieścić w limicie czasowym. Z Wicka kierunek Łunowo, na przedostanie pk..Tam dostajemy się jadać już na full lampach trójką...mimo zakazu organizatora...ale nas nie złapano...Nikt po ciemku nie szukał już szlaku niebieskiego w Zalesiu, który gdzieś tam w okolicach ronda wg mapy meandruje pod wiaduktem DK3.. 20 minut i my są pod przystanią w Łunowie..odbijamy przedostatni pk. Wracamy na właściwe tory i jadąc cały czas niebieskim szlakiem po lewej stronie DK3 docieramy na koniec Przytoru gdzie na krzyżówce stoi ostatni 20 pk... Wygraliśmy ...Wracamy na drogę w stronę Karsiboru, przeprawiamy sie na wyspę i zaraz po 19:00 meldujemy się na mecie...Wjeżdżam pierwszy bez ścigania..oddano mi pierwsze miejsce...za obiad...mniejsze km i odnalezienie dęba...


Przedostatni...pk


Łunowo by night..


Ostatni PK i ta mina...


End....

Na mecie oddaliśmy loggery, zapakowaliśmy pojazdy i poszliśmy coś zjeść w końcu na grilla..wciągnięto kiełbasę, kaszankę, dwie porcje karkówki i zapito colą...bilans odbudowano. Byliśmy już tak zmęczeni, że chciało nam się wracać. Medale i puchary odbierzemy kiedyś przy okazji. Na razie muszą wystarczyć te z tamtego roku. Sumując ...po 3 poprzednich występach w tych okolicach w końcu zwycięstwo...głównie przez konsekwencje...znajomość terenu i wspólne działanie.. Czas się nie liczył..wygraliśmy tylko dlatego bo znaleźliśmy wszystkie PK..a to decyduje...Pochwała dla KS Uznam, za perfekcyjną imprezę...piękne pokazanie terenu Wyspy Wolin i sprytne po ukrywanie niektórych miejscówek.





Walkę z tematem można podejrzeć powyżej..widać ślady walki...




Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 27.20km
  • Teren 27.20km
  • Czas 02:36
  • VAVG 10.46km/h
  • VMAX 38.60km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1293kcal
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt SCOTT Adventure
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ramirent Challenge - czyli Szczecin MTB

Niedziela, 9 października 2016 · dodano: 10.10.2016 | Komentarze 0

Wybraliśmy się na Szczecin MTB czyli Ramirent Challenge do Puszczy Wkrzańskiej. Impreza robiona po raz pierwszy i znalazło się jakieś 250 chętnych na krótki i długi dystans. Trasa wiodła od Polany Sportowej przy Miodowej w stronę Gubałówki i dalej pod Police.
Opis trasy organizatora, tego od Trzech Wież, takiego cyklu XC.
Trasa pierwszego Szczecin MTB Maraton to dokładnie wyselekcjonowany szklak łączący najpiękniejsze miejsca Puszczy Wkrzańskiej z wymagającymi podjazdami i technicznymi elementami tego obszaru. Większość trasy poprowadzona jest przez szlak żółty, niebieski i czerwony ale nie zabraknie dzikich i nieodkrytych singli. Zaczynamy od Doliny Siedmiu Młynów i labiryntu jezior a już na 6 km do zdobycia będzie Wielecka Góra 130,9m. Będziemy przecinali Jasmudzką Strugę, Pilichówkę, Wielecki Potok. Przejedziemy przez legendarny most Wilhema Mayera a przy prastarym Dębie Bogusława X zlokalizowane będą dwa bufety. Nie zabraknie również, starych bruków, alpejskich szutrów, polnych ścieżek wąskich i szerokich, leśnych piachów oraz błota czyli wszystko to co prawdziwy maraton MTB powinien mieć! Dystans MINI to ok. 25 km i 400m przewyższenia. Dystans MEGA to dwie pętle tj. ok. 50km i ok. 800 m przewyższenia.
Za maraton nie płaciliśmy, sezon nie sportowy i 90 PLN w dniu startu to gruba przesada. Vice komandor za to startował więc się podłączyliśmy pod transport. Na miejscu byliśmy koło 10:00, Tasior odebrał pakiet się ubrał i o 11:00 wystartował na dwie pętle czyli 50 km. My potoczyliśmy się na trasę za grupą MEGA czekając gdzie dopadnie nas dystans Mini.

Vice komandor ready..


Grupa startowa gotowa.

Nigdy tutaj nie byliśmy. Pierwsze 6 km to jakaś masakra, trasa zbaczała od Drogi Siedmiu Młynów...my na górkę się nie pchaliśmy i pojechaliśmy w stronę Podburzańskiej i przecinając Lisią Górę. Gdzieś na 5 km dopadła mnie grupa Mini...porobiliśmy parę fot. Jak przejechała większość pojechaliśmy w stronę bufetu na 12 km..


Pierwsi pechowcy..




Trasa była świetnie oznaczona, było trochę lżej. Na bufecie chcieliśmy przed pętlą poczekać na Tasiora, długo go nie było. Pojechaliśmy na pętelkę i znowu na bufecie, ale dalej go nie ma. Pojechaliśmy więc dalej łapiąc po drodze uczestników wersji rodzinnej. Zdarzały się już lekkie podjazdy, dodatkowo zgubiliśmy mały blat, przerzutka nie schodziła..ale jakoś wjeżdżaliśmy.
Na koniec trasy deserek w postaci singielka oraz przerzut przez rzeczkę. Dojechaliśmy na metę i dostaliśmy medalik finiszera..a takie tam nie dopatrzenie. Za jakieś 15 minut dojechał uradowany Tasior.




Podjechaliśmy się przepakować i wróciliśmy na makaron i małe bro zakupione na Pętli Głębokiego. Odstaliśmy trochę podczas ceremonii dekoracji i oczekiwaliśmy na losowanko, ale nic nie wygrano. Szybko do wozu i powrót,....małżowina dzwoni gdzie my zacz..bo na Wołyń czas było iść. Tak się kierowca śpieszył, że na węźle Rzęśnica załapał się na 50PLN i 2 pkt, za 20+, przy 50...
Uwaga kierwowcy 50 km/h jest już od zjazdu, a nie od górki.
Na Wołyń zdążono...obejrzano...dobry...ale uwagi są...
Jednocześnie pobiliśmy już swoje km z 2015 roku..idziemy na 6000+.


Takie tam wypociny amatora..





Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 33.60km
  • Teren 33.60km
  • Czas 02:34
  • VAVG 13.09km/h
  • VMAX 28.70km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1579kcal
  • Podjazdy 95m
  • Sprzęt SCOTT Adventure
  • Aktywność Jazda na rowerze

Październikowo

Sobota, 8 października 2016 · dodano: 08.10.2016 | Komentarze 0

Rowerek przystosowany (zamieniony) na zimniejsze dni i bardziej terenowe odcinki. Do 12:00 w robocie, maitenance tak ma.... Najpierw sprawdzono okolice wylotu na Nowogard..kontrola prac na nowej ścieżce. Potem leśnie wkoło lotniska. Samolotów nie było, brzozy tak.. Znaleźliśmy sobie miejscówkę na kesza... Telefon wojskowy...ale o tym na razie cicho sza..Potem przejazd bokami koło Żółwiej Błoci i Białunia. W pobliżu linii kolejowej na wysokości Miękowa kontrola ugrzybowienia terenu...czekamy dalej na wysyp. Na koniec przedsmak wieczornego mecza..czyli IV liga...i druga połowa. Ina dała ciała z Drawą Drawsko, ledwo zremisowała.


Barierkowo z prawa...


a przy lotnisku takie okazy..


Koło Glewic..


Przeglądzik..


Wieje nudą..


Atrakcja na stadionie..foodtruck..


25 cm szczęścia..


Flota Legionów Ulicy na zimę



Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 63.00km
  • Teren 63.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 17.66km/h
  • VMAX 39.20km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 2944kcal
  • Podjazdy 326m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pieczony Ziemniak

Poniedziałek, 3 października 2016 · dodano: 03.10.2016 | Komentarze 0

Tradycyjne już zakończenie sezonu turystycznego klubów zrzeszonych przy PTTK i Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Jako, że powoli zbliżamy się do 50+, więc pojechaliśmy na imprezę 60+. Zbiórka pod Bramą Wolińską, gdzie do nielicznej reprezentacji Sobotoaktywnych, których wciąż jestem Przedstawicielem oraz Passata dołączyła sprawna grupa Rowerowej Stepnicy. Jako najmłodszemu kazali prowadzić peletonik do Stawna. Czasu było prawie dwie godziny więc poprowadzono grupkę przez Helenów, pokazując nową ścieżkę, Podańsko, ścieżką edukacyjną w Zabrodziu, Bolechowo i Bącznik.
Na miejscówce za Stawnem po kolei pojawiały się grupy szczecińskie. 88, Neptuny, Jantarowe Szlaki.


Na małej polance sprawnie rozpalono ognisko, wsypano ziemniaki, upieczono kiełbasy, zapito izochmielem albo czymś mocniejszym i zagryżli ciastem. Potem przystąpiono do szeregu konkursów. W strzelaniu słabo, w rzucaniu lotkami słabo. Najlepiej wypadło się w rzucie beretem Prezesa Jantarów. Jednak po dogrywce ostaliśmy na drugim miejscu.



Najstarszy uczestnik rajdu : 83 mgnienia wiosny..

Kiedy zaczęła się zbierać Rowerowa Stepnica, to podłączyłem się do nich i zaprowadziłem aż do Kątów. Lasem wróciłem do Goleniowa przez Wierzchosław zdążając przed ulewą. W lesie grzybów nie stwierdzono.


Cały pokazik jest tutaj:



Kategoria Rajdy rowerowe