Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 145.24km
  • Teren 145.24km
  • Czas 08:12
  • VAVG 17.71km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Kalorie 4020kcal
  • Podjazdy 324m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ekspedycja na Pojezierze Drawskie

Niedziela, 17 lipca 2016 · dodano: 19.07.2016 | Komentarze 0

Skoro Kijanka dalej kwitnie w warsztacie trzeba było wymyślić sposób jakby się dostać do Czaplinka, gdzie stacjonuje kolonia Obozu z Naturą w Kusym Dworze w Czaplinku. W internecie na stronkach różniastych można znaleźć opisy, ślady różnistych szlaków. Wszystko zależy gdzie będzie baza. Baza była w Kusym Dworze, tylko jak się tam dostać. Plan był ambitny, ale po przeliczeniu kaemów wyszło 124 km przez Ińsko...daleko...braknie czasu. Wybrano więc wieczorkiem kompromis...łapiemy pociąg Regio o 9:43 w Lisowie i o 10:45 lądujemy w Czaplinku. Wyrysowaliśmy sobie ślad...polecam stronkę GPSIES...wbito do Osmanda i wyszło coś 40 km. Do Osmanda wbito też znaleziony gpx, który najbardziej był zbliżony do zamierzonego objazdu jeziora Drawsko i nie tylko.
W niedzielę wstaliśmy o 6:00, kawka, kakao i spacerek ze psem aby się wysrał na cały dzień. Parę minut po 7:00 wystartowaliśmy do Lisowa z małą sakiewką przy boku, tzw. wersja One Day Voyage.

Mijamy senny jeszcze Goleniów, Mosty i pustą drogą wojewódzką docieramy do Maszewa. Za Maszewem jedziemy sobie dalej asfaltem do Sokolnik, skręcamy na Chlebówko i Chlebowo. Za Chlebowem mamy Rosowo i może kilometrowy odcinek polnej, ale przejezdnej bez piasku drogi do Bobrownik. Od Bobrownik powrót asfaltu i dojeżdżamy do wysokości starej "berlinki", jesteśmy na DW142 i lądujemy w Lisowie na przystanku PKP. Byliśmy 9:20, czyli luzik.

Zgromadzenie Pokemonów za Mostami..


W Maszewie pustawo..


Chlebowo, kierunek Rosowo..


Rosowo, 30 km...mały break za kościółkiem, czas dobry...Osmand prowadzi..


Polna droga za Rosowem, troszku do przycięcia...lekko mokrawo..ale po deszczach..


Widok z jakiegoś tam wzniesienia za Bobrownikami...wiatraki gdzieś koło Stargardu..


Dojeżdżamy do "berlinki"


Przystanek PKP Lisowo...

Jakby ktoś szukał ścieżki z Goleniowa do Ińska...to można w ciemno..

Na przystanku poczekaliśmy sobie trochę bo nasze Regio było opóźnione jakieś 10 minut. Podobno przepuszczało wracające pociągi z Kostrzynia. My akurat zauważyliśmy Upiora Północy...tak nazywał się pociąg specjalny z Kostrzynia do Olsztyna..sprawdziliśmy na PKP Regio później...taki ukłon dla Owsiaka..My mieliśmy bilet kupiony wcześniej przez internety...całe 26,00 PLN z groszami z rowerkiem. W końcu nadjechała błękitna mała Pesa...i jak to w Pesie miejsca dla rowerów są tylko z nazwy. Mały znaczek na górze i wszyscy go olewają...zwłaszcza matki z dzieckiem na wózku. Ale jakoś udało się go ustawić nie rodząc agresji wśród pasażerów. Podróż miała trwać lekko ponad godzinę więc damy radę.

Jest i Upiór Północy...


Za 7 PLN Giant w podróży...

W końcu koło 11:00 udało się dojechać do Czaplinka, pociąg poranny staje na wszystkich stacjach i były plany wyskoczyć gdzieś wcześniej i wbić się na jakiś szlak, ale wytrzymaliśmy do końca. Ze stacji do rynku jest spory kawałek. Więc zaczęliśmy zwiedzanie Czaplinka od wlotówki z Wałcza...czyli Wałecką...Dojechaliśmy do rynku gdzie zaczynają się 4 oznakowane miejscowe szlaki okrężne. My zamierzaliśmy się na nich poruszać...Osmand je widzi...Z Rynku podjechaliśmy w stronę jeziora Drawsko i jego brzegiem zamierzaliśmy dotrzeć do OW Kusy Dwór...będzie z parę km, na poranną kawę. Po drodze zatrzymaliśmy się przy pomniku Jana Pawła II na krótką chwilę zadumy i refleksji. Na jeziorze trwały już jakieś zawody wędkarskie i chyba żeglarskie, coś się działo. My marną spacerową promenadką...wybrzuszoną przez korzenie drzew mijając plażyczkę miejską, OW Drawtur i OW Omegę dotarliśmy do końca ulicy Pięciu Pomostów do Kusego Dwora. Ośrodek znaliśmy już z wcześniejszej marcowej przedkolonijnej wizyty biznesowo-turystycznej, zameldowaliśmy się pod Lwem i telefon do Pani osobistej małżonki, Przedstawicielki Stowarzyszenia z Naturą a zarazem kierowniczki kolonii. Żony nie było, pojechała z jakimiś dzieciakami do drawskiego szpitala. Ale była córka na plaży, która w ramach opieki nad najstarszą grupą rżnęłą z nimi w makao, a reszta grała w siatkówkę. Taka leniwa niedziela rankiem na kolonii. Reszta grup była gdzieś w okolicy zgodnie z programem pobytu. Zresztą jedną z nich mijaliśmy przy dojeździe do ośrodka. Zarządzono przerwę kawową...i dołączono się do dwóch partyjek makao...Makao i po makale..jedziemy w końcu na szlak Doliny Pięciu Jezior - niebieski.






Grupa nr 3...z wychowawczynią..




Idziemy po kawę...


Zaraz zagramy...w makao...


Przystań i kąpielisko w Kusym Dworze...

Z OW Kusy Dwór wydostajemy się niebieskim szlakiem do Starego Drawska. Droga wiedzie ruchliwym odcinkiem DW163. W końcu docieramy pod cel w Starym Drawsku, ruiny zameczku , starej komandorii Joannitów...o historii można sobie wcześniej poczytać i o losie tych terenów...ważne że wschodnie rubieże HINTERN POMMEREN są w naszych rękach. Wjazd na zameczek 10 PLN...rowerek do środka i połaziliśmy po dziedzińcu i okolicznych salkach ..miodu drahimskiego nie było...postaliśmy tylko trochę przy zwłokach Mistrza Von Kleeberginho...i jego nałożnicy... Ze szczytu rozciągał się widok na Zatokę Drahimską i cel pierwszy objazdu czyli jezioro Żerdno. Krótka sesja zdjęciowa okolicy i powrocik w kierunku Nowego Drawska, wioseczki na południowej stronie jeziora, czyli szlak Krainy Zaklętego Trójkąta - czerwony.


DW 163


Komandor u wrót Komandorii...czad


Powitano kompotem...


Pogadaliśmy z przodkami...






Jezioro Żerdno do objechania...



Kawałeczek trzeba było się cofnąć, ale było lekko z górki i skręciliśmy do Nowego Drawska...bruczek, pod górkę, lasek pod górkę w końcu mały zjaździk przez pola i jesteśmy na północnej stronie jeziora we wsie Żerdno. Stajemy na chwilę i szukamy miejsca wjazdu na pobliską gorę, Góra to Spyczyna...w opisach mówią, że już po widokach i rzeczywiście wszystko po zarastane. Dobrze, że na osłodę trafiliśmy na dzikie czereśnie, ale one na końcówce nie pomogły i na szczyt wepchaliśmy rowerek. Kiedyś był tam punkt widokowy, ale podobno się zawalił...my Górkę zaliczyliśmy. Zjechaliśmy na dół do wioski i za wioską zjechaliśmy do OW Nad Srebrnym, jedynego większego ośrodka tego jeziorka. Wczasowicze byli, pierwsze jeziorko prawie objechane, jedziemy na Drahimek..gdzie na mapach widać ślady jakiegoś tajnego lotniska.



Pod prasłowiańską gruszą na szlaku..


Żerdno, atak na Spyczynę...


Zero kwaśności..


Na szczycie, 203 m npm..


Coś tam widać..


Mają rozmach sk....wysyny...taką hacjendę wystawić na sąsiednim wzgórzu...


Plażyczka OW Nad Srebrnym...taka inna nazwa jeziora Żerdno..


Pawilon...


Domki..

Przez Drahim nie udało się przebić..jakieś wielkie gospodarstwo, teren prywatny ...oddalamy się od północnej strony jeziora Drawsko i lądujemy pod sklepem w znajomo brzmiącej wsi Kluczewo (jest taka pod Stargardem)..tu małe tankowanie w postaci Broka Martina...polecam...Jedziemy sobie dalej i lądujemy na szlaku Drawy (okrężny ze Złocieńca). Po drodze widzieliśmy reklamę muzeum PGR w Bolegorzynie, patrzym..patrzym jest Bolegorzyn...zaraz znajdujemy muzeum w starym biurowcu byłego PGRu...No i zaczęło się zwiedzanko...za symboliczną cegiełkę 5,00 PLN wróciły wspomnienia nie z PGRu, ale z PRLu.....mają tam trochę eksponatów...również na zewnątrz...zbierają teraz 5 tysia na starego DT...NORMALNIE TRZEBA TO PRZEŻYĆ...wróciliśmy jakby do późnego Gierka ...70/80...lata...całe Dzuirawskopomorskie było usiane takimi kombinatami...a wykopki w Kamiennym Moście w technikum w 1986 roku człowiek będzie pamiętał do końca mojego ..lub jej..ludowej ojczyzny..



W Kluczewie..


Cóż można chcieć więcej...no może kasy za pierwsze...


Rwało się lachony...teraz na aluminiowego Gianta nie spojrzą...


Kto miał ? łapka w górę...


Z programatorem górnym...


Przyszły kustosz po powrocie z Brukseli..


Ta wersja akurat pod ciągnik....obsługiwalim z kijem nagarniając zboże..sieradzkie lata 80...



Te małe maszyny po prawej , ktoś zna ?

Normalnie ogarnęła mnie nostalgia..ale czas jechać w dół..Szlak Drawa ...zjeżdżamy trochę w stronę jeziora, na półwysep Uraz. Tam przystań ZHP i jakiś eksluzywny Folwark na Półwyspie...później sprawdziliśmy ceny..zgadza się...Wracamy na szlak - Warniłęg, znowu zjeżdżamy ze szlaku Drawy do Męcidołu...tutaj naszła nas ochota na kąpiel...ale patrzymy na zegarek..mało czasu..zawracamy. W Warniłęgu kluczymy chcąc się wbić na szlak... ale zamiast trafić na Rzepowo wylądowaliśmy koło Cieszyna, gdzie ścigaliśmy się z traktorem...odpuściliśmy go bo dojechaliśmy do szlaku Połczyn - Złocieniec..tego Zwiniętych Torów...kiedyś do zrobienia. Oddaliśmy się za bardzo od jeziora ale Osmand mówi, że szlak Drawy leci na Głęboczek...Dojechaliśmy laskiem do Głęboczka i padły oba telefony...jeden gadał ze Strawą..drugi z Osmandem..dupa blada ...bo kabel od ładowarki gdzieś w torbie się ułamał...czyli jesteśmy ślepi...Ale nie, ale nie jest jescze podręczna mapka i kierujemy się na Siemczyno...wioskę przed Czaplinkiem. Docieramy tam asfalcikiem i DK20 walimy do Czaplinka do ośrodka, późno już było, koło 18:00, a my mamy pociąg powrotny zaraz po 19:00. O 18:20 docieramy do Kusego, krótkie spotkanie z rodziną na kolacji i lecim na dworzec. Zamknęliśmy pętle na dworcu po około 80 km objeżdżając pięć jezior ...Drawskie, Żerdno, Rzepowskie, Piasecznik Wielki, Okole Wielkie - szlak zaliczony...ale tam wrócimy.


Na półwyspie Uraz..


Widok na półwysep z wysokości Jadwiżyna..


W Męcidole ..wyspa Bagienna na wprost..


Nas nie dogoniat..



Skrzyżowanie szlaków Drawa/Zwiniętych Torów..


Na Głęboczek - szlak Drawa


Jest i Drawa..


Dotarliśmy do Siemczyna..


Jezioro Drawskie objechane pod Czaplinkiem..


Za sukces ...Legenda Warmii i Mazur na Pojezierzu Drawskim..



W końcu nadjechała nasza ostatnia szansa...lekko spóźniona. Kupiliśmy u konduktora bilet do Szczecina Dąbia...jeszcze to trzeba będzie zrobić. W pociągu tradycyjnie udało się znależść miejsce przy kibelku..czyli najbardziej uczęsczzane...Tutaj Pesa jakaś oszukana jest bo są tylko dwa miejsca na rowery ...z hakami..ale kto by tam sakwy odpinał...niech się inni męczą...co chwila ktoś przylatywał po bileciki do konduktora...kiedyś to były czasy...konduktor przychodził i sprawdzał..teraz za nim latają...Wywaliśmy 30 PLN i koło 21 byliśmy w Szczecinie Dąbiu i zaraz potem na kolacji w Orlenie.


Zapis trasy...do miejsca wyłączenia prądu..



Jeszcze tylko żabi skok bokiem do Goleniowa...jakieś 25 km i po 22 jesteśmy w domu...pies chałupy nie obesrał...My kąpiel i lulu bo na 6:00 do pracy....też rowerem.

Zapis całej trasy ...

Pojezierze Drawskie trzeba będzie powtórzyć...parę jeziorek wkoło w końcu zostało...Lubie...Siecino...parę szlaków zresztą też...












Kategoria Rajdy rowerowe



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!