Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 361.00km
  • Teren 361.00km
  • Czas 13:52
  • VAVG 26.03km/h
  • VMAX 54.30km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • HRmax 185 (102%)
  • HRavg 136 ( 75%)
  • Kalorie 11959kcal
  • Podjazdy 1004m
  • Sprzęt Author A4404 Force Edition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ultramaraton czyli dwie szychty na rowerze

Sobota, 17 września 2016 · dodano: 18.09.2016 | Komentarze 3

Nie jest to rok na wyczyny rowerowe, maratony szosowe odpuszczone. Skoro jednak był początek na otwarcie sezonu w Obornikach to i winno być zakończenie w Świnoujściu. Sporo człowiek myślał...myślał i jak zapłacił wpisowe 70,00 PLN to nie było już wyboru. Ogólny zamiarem było pokonanie w końcu bariery 300 km na raz..Okazja była dobra ...trasa Ultra jakieś 345 km ze Świnoujścia do Nowego Warpna i z powrotem. W piątek już kolega vice-komandor odebrał pakiecik, my przygotowaliśmy rowerek i zapasy płynów, batonów i innych pierdół..kuferek na tył i poszliśmy spać koło 21:00 aby wstać o 4 rano...Start mieliśmy o 6:46 w 10 osobowej grupie znanych sobie postaci maratończyków.
Ze stresu spać nie mogliśmy, kawa rankiem, jakieś płatki i w drogę do Świnoujścia na spotkanie z vice-komandorem, z którym to mieliśmy dokonać wyczynu. W Świnoujściu byliśmy przed 6:00 i czekamy, czekamy, czekamy, a tu niet kolegi Piotra i pakieciku. Rower dozbrojony, ja rozgrzany i ubrany...lampki zamontowane. Dzwonimy, dzwonimy...odebrał zaspany o 6:40 ....ja cię pierdziu...zaraz start...Co robić ...załatwiliśmy przepisanie na starcie ..dostaliśmy numer 299 i o 6:50 wystartowaliśmy z następną przedostatnią grupą rowerów innych. Jedna szosa na pokładzie...


W drodze na...


Koń niby gotowy...brak numerka..


Szosowe łydy już na starcie...



Grupka ruszyła żwawo i widać było, że zaprawieni...Ja na szosie mogłem nawet ciągnąć i dawać zmiany..Do górek koło Międzyzdroi wszystko sprawnie i cacy...Dopiero przed Dargobądziem dojechała jakaś druga szosa, która ostro pociągnęła grupkę, przy okazji rozbijając nas na 3...Górka w Dargobądziu zrobiła swoje i zostałem na końcu...mając przed sobą w polu widzenia ostatnią dwójkę...Pościg do Wolina...dobrze, że w Recławiu jest bruk i wszyscy walą bokiem chodnikiem...tutaj były jakieś przetasowania i zaraz za Recławiem udało się doszlusować do 8 osobowej mieszanej grupy damsko-męskiej szosowo-innej...Ale grupetto było zacne...32/33 km i tniemy..tniemy...do Stepnicy na PK wpadamy razem i zgodnie łyczek kawy...i rozpęd dalej.

Górki zaczynamy..


Recław ...doszliśmy...


PK Stepnica... 52 km

Od Stepnicy spore zaskoczenie nowy asfalt do Kątów i dalej do GPP. Tutaj czeka wsparcie grupy.. miejscowy szosowy wyjadacz maratoński...z Grupy Szybciej Nie Mogę..Podkręca delikatnie i niechcąco tempo do 35/36 km/h...dajem radę...Przelatujemy przez Rurzycę, Kliniska, Pucice i wpadamy do Dąbia..Trochę zwalniamy bo ruch miejski...dalej Zdroje...Podjuchy i na podjeździe przed mostem pęka seta...patrzymy na licznik ...będzie grubo...Endo pokazało później 3:18...rekordzik pierwszy..Ale co dobre to szybko się kończy...Jechaliśmy w nogawkach jeszcze i coś się zagrzało w prawym udzie...skurcze...kurcze...ratujemy się batonami, magnezem. Dodatkowo na Krygiera przed manewrem na Ustowo skacząc po chodnikach kuferek spada...rzepy słabe...stajemy...grupa odjeżdża..Stanisław Szybciej Nie Mogę próbuje holować...my walczymy ze skurczami...dodatkowo górki Kurowa i Siadeł dają popalić i na PK Kołbaskowo wpadamy kiedy grupetto szykuje się do wyjazdu...trudno...

Grupetto się już zbiera

W końcu udało się ściągnąć nogawki na PK..dolać płyny...wyciągnąć z kuferka zapasy...i po kilkunastu minutach postoju wyruszyć solo do Nowego Warpna. W Kołbaskowie wytelepało dotatkowo na bruku mostka...chodnikiem się nie dało ...Świadkowie tarasowali..W końcu docieramy do Dołuj.. 145 km a my bez bro ?? Fresh Market stawia na nogi. ..Wpadamy do Lubieszyna i na Dobieszczyn...Jeszcze przed Bukiem piękny drobny bruczek, który rozkojarzał. Dopiero odcinek od Dobieszczyna dał wytchnienie w postaci ładnego asfaltu. Jeszcze koło Stolca widziałem wracających już do Świnoujścia pierwszych ultrasów. W końcu Nowe Warpno...Tam chcieliśmy postać jakieś 20 minut...



W Nowym Warpnie miłe zaskoczenie...będziemy mieli eskortę do Kołbaskowa w postaci Lecha ze Szczecina na Rowerach...Odpoczywamy, zbieramy siły...dojeżdża reszta ...tych ostatnich...moje grupetto też trochę postało. W końcu udało się zebrać i 13:50 wystartowaliśmy na powrót...Miałem farta bo Leszek z Krystyną ciągnęli żwawo...i zaraz oderwali mnie od reszty...Zresztą w Kołbaskowie czekał już na mnie ten, który mnie opuścił...nie jechał już do Nowego Warpna...brak sił. Wracaliśmy troszkę inaczej ...ominęliśmy bruczek...przez Dobrą i na Lubieszyn dotarliśmy też inną drogą...fajne fale...Krystyna odjechała koło Dobieszczyna, a mnie Lechu ciągnął ...dosłownie...Po jakiś 220 km ...zapaliła się lampka...miałem dość. Jakoś udało się dojechał do Kołbaskowa gdzie zostałem przejęty przez czekającego vice..

Wjazd do Nowego Warpna..


Chwila relaksu...szukam klona..


Wzięty na hol...


My dalej bez ...

W Kołbaskowie czekał z moim numerem startowym Tasior... zaoferował pomoc. Browara nie miał...więc co to za pomoc. Ruszyliśmy więc dalej ...Lechu wyprowadził nas przez Przecław bokami i znależliśmy się już we dwójkę na końcówce Gumieniec. Przejazd slalomem między walcami na Krygiera i pada hasło...zimne bro...na Orlenie w Podjuchach... Godzina 17:15...wiadomo było już że w 4 godziny nie wrócimy już na 21:00 przed zamknięciem mety...


Koło Przecławia..


Orlen i Tatra...

Przemknęliśmy przez Zdroje i Dąbie. W Dąbiu mijając autobus na Gierczak zjechałem na chodnik i cudem przemkłem między barierkami a lampą...W Załomiu padło hasło, aby się ubrać...towarzysz mi zmarzł... Skończyło się na wykładzie dla młodzieży o rowerowaniu w Zaścianku..


Tasior potem stwierdził, że niestety ma jeszcze dzisiaj urodziny teściowej i wraca do Maszewa..Poprosił tylko abym odebrał mu torbę ze startu. Rozstaliśmy się czule na wysokości GPP. Ja jeszcze w Załomiu założyłem z powrotem lampy bo zaczęło już zachodzić słoneczko. Tak doturlaliśmy się na 20:11 na zamknięty już PK w Stepnicy. Telefon od brata, że organizator mnie szuka...noclegu w Stepnicy odmówiłem. Wizyta tylko w Biedronce...bo przestały mi smakować moje izotoniki...Dokupiliśmy colo i jakiegoś energii drinka i jedziemy na Wolin. Organizatorowi powiedziałem, że dojadę bo taki jest plan, a on niech idzie na imprezę integracyjną...W Stepnicy wróciły też nogawki i rękawki.


Ciężkie chwile rozstania..


Nawet mały Heineken już nie smakował na 307 km...

Wyruszyliśmy na Wolin...Po drodze napotkaliśmy w Żarnowie wracającą ze swojej 3-setki Szczecińską Grupę Rajdowową...byliśmy w takiej samej sytuacji...mieli trochę lepiej bo jechali grupą..W końcu o 21:42 wjechaliśmy do Wolina..naszło nas aby skorzystać z udogodnień PKP...ale dworzec był zamknięty.




Ciemno było, ale księżyc świecił prawidłowo, lampa przednia dawał więc dalej w drodze..Jeszcze tylko podjazd do Dargobądzia...zjazd do wsi ...parę podjazdów i powolnych zjazdów na S3 do Międzyzdroi wśród tirów walących na prom..Za zjazdem dwie ostatnie proste do Świnoujścia i o 23:05 zameldowaliśmy się Ludzi Morza...End...
Na mecie, ktoś jednak był...był szefo Uznama, który czekał na mnie....,nie, czekał na chipa.., którego zaraz ściągnął..czas zanotował do medalu i oddał torbę Tasiora...i się ulotnił.



Hotel Kia..


A ja w szoku..że w końcu się udało...zacząłem powoli się rozbierać, przepakować ...celem ulokowania się na nocleg w aucie...śpiwór był..ja sił na powrót do domu nie miałem.

Co zresztą widać...

Jak się pakowałem z imprezy integracyjnej powrócił kolo, który zapraszał jeszcze do przyczepy na pogaduchy...Ja podjechałem tylko na BP aby się trochę opłukać..Kupiłem jeszcze tylko hot-doga na kolację i bro do przyczepy. Hot-doga zjadłem w 1/4 ...zaszedłem do przyczepki , pogadaliśmy na parkingu jakieś 20 minut, zaparkowałem auto...rozbiłem śpiwór w środku i poległem.

Czas na pierwszym dystansie ULTRA może nie powala, dojechałem 2 godziny po zamknięciu mety i 6 godzin do pierwszego szosona, ale parę życiówek padło:
1. Najdłuższy dystans dzienny - 361 km, 16:19 brutto, 13:52 netto...tak naprawdę po 230 km w Kołbaskowie miałem już dość ...
2. Najszybsze 100 km w życiu - 3:18:37....ale zacna ekipa była...
Świnoujście - Podjuchy
3. Najszybsze 10 km w życiu - 18:08 ....jak wyżej
4. Najszybsze 200 km w życiu - 7:10 ...
Dzięki za wsparcia na poszczególnych fragmentach..zwłaszcza Lechowi Jewtuszce, Krystynie Roszak, Stanisławowi Staniszewskiemu oraz Piotrowi Kaczorowi
6:50 Start Świnoujście
13:50 Start powrotny Nowe Warpno
17:15 Orlen Podjuchy z Tasiorem
20:11 Stepnica
21:42 Wolin
23:05 Świnoujście ...meta przy aucie ...


Rano się obudziłem koło 7:00, przeprawiłem się na druga stronę...udało się załatwić u Rodziny kawę ze śniadaniem i pojechałem na uroczystość zamknięcia i po blaszkę...Blaszkę odebrano i po 11:30 wróciliśmy do domu....Długo , bardzo długo nikt nie na mówi mnie na powtórkę....








Kategoria Maratoniki



Komentarze
leszczyk
| 12:15 wtorek, 20 września 2016 | linkuj Brawo Komandorze - średnia jak na taki morderzy dystans bardzo porządna. Interesowałem sie tym maratonem pod katem zmuszenia się do przejechania 300+ , no i szczerze powiem, że zamknięcie mety o 21:00 to moim zdaniem (leszcza i laika) nieporozumienie. Nie wszyscy jeżdzą na paliwie rakietowym. Północ też powinna być OK, ale organizatorzy wolili juz walić browary na integracji.
coolertrans
| 07:57 wtorek, 20 września 2016 | linkuj Tasior to się na start spóźnił...
Jarro
| 20:58 poniedziałek, 19 września 2016 | linkuj Kolejny mega wyczyn w Twoim wykonaniu. Naprawdę chylę czoła. To właśnie nie jest jazda dla cipek :) To już wiem dlaczego Tasior błąkał się po trasie jak wszyscy dawno przejechali.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!