Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 153.00km
  • Teren 153.00km
  • Czas 06:42
  • VAVG 22.84km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 7440kcal
  • Podjazdy 537m
  • Sprzęt KTM Campus Voyager
  • Aktywność Jazda na rowerze

Maraton w Niechorzu - pociągi odjechały..

Sobota, 21 czerwca 2014 · dodano: 21.06.2014 | Komentarze 8

Trzeci maraton z cyklu szosowego zaliczony. W tym sezonie coś podkusiło mnie, aby walczyć ze sobą na dystansach mega na rowerze innym (taka szosówka, tylko opony szersze).  Rano po 6:30 wyjazd, na miejscu byłem kwadrans przed ósmą, gdzie odebrałem najskromniejszy pakiecik startowy w życiu (mapa trasy-jakbym nie znał, tabliczkę na rower, talon na zupę, 3 zapinki). Nawet numerka na plecki nie było, ale cóż tam.


No i poszedłem przygotować maszynkę do przemieszczania się, patrząc bacznie na chmurki, jakby się ubrać. W końcu zdecydowałem się jednak na kurtkę i ochraniacze, a jak lunie ??? Nie chciałem jechać w chlupiących butkach jak w Choszcznie. Krótkie pogadanki ze znajomymi, którzy startowali na różnych dystansach i o godzinie 9:05 osobowy na 152 km pojechał. Grupa była zacna, same tuzy okolicznego kolarstwa płci wszelakiej w wieku od "przedszkola" do "emeryta". Dobrze tylko, że grupa startowa ma te same typy rowerków.



Od startu pociąg podzielił się na trzy grupy, czyli tych co będą dawać z siebie wszystko i wściekle gonić, tych środkowych, takich jak ja, którzy szukają swojego miejsca na całej trasie oraz tzw. grupa fotograficzna, która przyjechała podziwiać widoczki. Pierwszy ładny i długi podjazd jest przed Lędzinem, gdzie stosowny podział się dokonał. Mnie się udało załapać do grupy środkowej, która w dobrym tempie dotoczyła się do Gryfic. Generalnie pogódka była dobra, tylko ten wiatr, który wiał zawsze w gębę w którą stronę pętli człowiek by nie jechał. Gdzieś tak między Gryficami, a Świeżnem jechaliśmy już we dwoje z p. Zadworną - czołową żeńską nogą, czyli nie jest źle. Na bufecie Świeżno nie stawalim, wsio było. Pani została na pogaduchy, więc jedziemy  już sami. Na tym odcinku wiatr był najmniejszy i odrabialim spadającą średnią. Przed Cerkwicą, dogonił mnie pośpieszny ciągnięty przez Dziki Koszalin z p. Kubicką na pokładzie, z którą umawiałem się, że dojdzie mnie koło Gryfic. Mimo zaproszenia do pociągu do niego niestety nie wsiadłem, a szkoda. Od Cerkwicy w stronę morza, tak już wiało, że pchało z powrotem. Pociągu nie było, wiec już naszła mnie ochota, aby zakończyć walkę po pierwszym okrążeniu. Ale na PK w Niechorzu olśniło mnie, co ja będę robił w Niechorzu  ? Więc uzupełniono zapas w bidonach, wzięto banana i potoczylim się. Przy wyjeździe z bufetu wjeżdżał już żeński express trzebiatowski, głupi myślę jest przed kim uciekać.


Po średniej widzę, że szału dzisiaj nie będzie, to zapodalim sobie na pierwszą część nową płytę TSTH "Miracles". W nadziei, iż cuda się zdarzają. Ale gdzie tam, expres Kruczkowski zaraz za Karnicami myka mnie jakbym stał na bocznicy. Grzeczne Panie proponowały kółko, ale że hamulcowym to ja nie jestem to i się nie zabrałem. Umiejętna jest sztuka spożywania, jakoś skurcze mnie nie dopadły w okolicach 110 km magnezowy izotonik rozrobiony wcześniej, wylosowany gdzieś na ZLMTB czyni cuda, gdyby jeszcze dodał powera.
Pod Świeżnem zrobiliśmy sobie przerwę na małe sisi, zmieniliśmy płytkę na Sabaton "Heroes" i od bufetu nagle przyszła jakaś moc, na której dojechaliśmy do Cerkwicy. Ostatni odcinek to znowu wmordowind aż do Niechorza. Czas całkowity 20 minut gorszy od Choszczna, gdzie dystans podobny i ze skurczami. Czyli wiaterek i brak pociągu do pociągu zrobił swoje.
Reasumując, na razie się szarpiemy, dystans 150 km zdecydowanie nas przerasta. Tak do 100 km jeszcze, jako tako to wygląda, poźniej kręgosłup się odzywa i człowiek porusza się jak orangutan w klatce. Do równolatków w kategorii stracić ponad godzinę na takim dystansie też coś mówi. Ale nie o to też w tym chodzi. Rywala sobie trzeba poszukać w sobie.



Po zawodach poszliśmy na najdroższą grochówkę w życiu z kawałkiem parówki za całe 70 PLN-ale wiadomo sezon nad morzem, wiec golić trzeba. Następnie zdzwonilim się ostałymi maszewiakami na obiad. Miruna dobra była - 18 PLN. Nawet jakiś certyfikat udało się wydębnić, bo jeszcze wyniku nie było. Ciekawe, czy medalik za udział, też jest do odebrania, bo w regulaminie coś nie jasno o tym piszą. Jedni mają, inni nie więc o co kaman.




Po obiedzie zostaliśmy trochę popatrzeć na dekorację, ale ceremonia też rewelacyjna nie była. Reasumumując wycieczka za 150 zł (dojazd, wpisowe, obiad dodatkowy, płyny i zapasy) daje koszt na 1 km prawie 1 PLN, czyli drogo, wręcz bardzo drogo. Za 150 PLN to ja Kijanką czyli samochodziem przejadę ponad 500 km. I chyba dojrzewa w nas myśl, że hobby powinno być tańsze i czas skończyć z samomasochizmem w wydawaniu kasy na wątpliwe promocje i sponsorowaniu polskiego amatorskiego kolarstwa. Są chyba inne sposoby na trochę zmęczenia.


Kategoria Maratoniki



Komentarze
Jarro
| 21:08 środa, 25 czerwca 2014 | linkuj Fajny opis. Grunt to czerpać przyjemność z jazdy rowerem. Tak sobie myślę, że te maratony to dla organizatorów ładny zarobek i w gruncie rzeczy chodzi tylko o kasę
leszczyk
| 07:47 środa, 25 czerwca 2014 | linkuj Gratulacje za dystans, czas się nie liczy, ale walka z sobą.
Przy okazji kolega puknął 2,5 tysia w totalu rocznym , ukłony.
Robak88
| 18:47 poniedziałek, 23 czerwca 2014 | linkuj Ta zupa to chyba firmowana była nazwiskiem Magdy Gessler, że taka cena. To już drugi, konkretny maraton w przeciągu krótkiego czasu. Co będzie następne BB Tour? :D
akacja68
| 11:27 poniedziałek, 23 czerwca 2014 | linkuj Ja mam i certyfikat, i medal :) Faktycznie zjedliśmy najdroższą zupkę świata, a jeśli chodzi o ekspres, to chyba była to jednak wąskotorówka z ciuchcią na przodzie :)
coolertrans
| 20:24 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj w regulaminie pisze medal lub certyfikat ...

IV. ŚWIADCZENIA I NAGRODY DLA UCZESTNIKÓW

1. Wyżywienie na trasie w punktach żywieniowych.
2. Medal lub imienny dyplom ukończenia maratonu.
3. Obsługa sędziowska na trasie maratonu.
4. Pomiar czasu.
5. Ubezpieczenie od NNW podczas trwania maratonu.
6. Zwycięzcy nagradzani są trofeami sportowymi za zwycięstwo w swojej, przewidzianej niniejszym regulaminem kategorii.
7. Nawet jeśli w danej, przewidzianej niniejszym regulaminem kategorii wiekowej startuje tylko jedna osoba, nie dopuszcza się łączenia kategorii.
8. Organizator każdego maratonu, w zależności od środków finansowych, którymi dysponuje, ma prawo do ustanowienia i wręczenia innych wyróżnień.

W sumie nie ma się czego czepiać...
Gość | 17:04 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj Ja też nie mam certyfikatu :(
jewti
| 16:00 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj Adam a ja mam medal a nie mam certyfikatu...
lenek1971
| 13:02 niedziela, 22 czerwca 2014 | linkuj Adam, że Ci się chciało jechać...? Podziwiam! Szacuneczek!
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!