Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 151.80km
  • Teren 151.80km
  • Czas 06:22
  • VAVG 23.84km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 5455kcal
  • Sprzęt KTM Campus Voyager
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biseptol na Pętli Drawskiej

Sobota, 14 czerwca 2014 · dodano: 14.06.2014 | Komentarze 5



Dzień przed wszystko wisiało na włosku, od żony dostałem wirusowe zapalenie krtani i piąteczek był kaszląco gorączkowy, połamany jak kocię, dolegliwości jak u prawdziwego geriatryka. Ale żona była u lekarza i ten sprezentował kurację Biseptolem (pamiętacie ???). Wieczorkiem wziąłem jedną , w nocy się człowiek wypocił i jakoś tam postawił na nogi w sobotę rana po poprawieniu drugą. Więc zapadła w końcu diecezja, jadziem, bo wpisowe przeleci. Pakowanko, jakieś zakupki i wio na Choszczno. Start był o 10:42, byliśmy godzinę przed, odebraliśmy numerek, pakiecik i poszliśmy przyozdobić rower. Na starcie krótkie pogaduchy ze znajomymi, i poszły konie po betonie. Pogódka była wisząca i jak za przeproszeniem za raz po starcie j.....ło deszczem, to tylko człowiek żałował, że nie wziął kurteczki i ochraniaczy na buty. Do Drawna chlupało, ale najlepiej się jechało, jakoś człowiek się podłączył i w piątkę przez pierwszą 50 gdzieś się trzymał w grupie do Kalisza Pomorskiego. W sumie było to najłatwiejszy odcinek mimo deszczu. Kuracja biseptolem wystarczyła na pierwszą 50, coś zacząłem kombinować z bananem czy mleczkiem i na podjeździe jakoś grupa mi odeszła. Próbowałem jakoś gonić, ale słaby człowiek na górskich odcinkach i na zjazdach tego nie nadrobi, Od Kalisza wyszło słonko i zaczeliśmy schnąć i spożywać również płyny. Plan był taki, aby dotłuc się do Łobza na bufet na tankowanie, bo byliśmy już po batonach, bananie, mleczku. Ale nie byłem na odprawie, a tu bufety po przesuwane. Był w Drawsku zamiast w Konotopie, tego minąłem, myśląc że w Łobzie na 87 km będzie bufet. Ta, bufet był, ale w Węgorzynie. Przed Węgorzynem zaczęły przychodzić pierwsze skurcze, wiadomo podjazdy i nóżka cukru potrzebuje, a w karmanie już pusto. Na ostatniej górce gdzieś na 95 km musiałem zejść z roweru bo nogi posztywniały na amen. Jakoś doturlałem się do Węgorzyna, bufet był więc 14 km dalej. Uzupełniono  płyny w bidonach, zabrano banany ale było już za późno. Zjechałem nawet na Orlen po browara zimnego, ale nic nie pomagało, ale jadę, a w zasadzie zaczynam się wlec. Patrzę , patrzę a tu nahle nadjeżdzą Słowianka czyli Czesia, a razem startowaliśmy i proponuje koło .... ale ja twardo nie. Zbieranie się trwało długo, ale ostatnie resztki ambicji oraz regeneracja bananowa pozwoliła dogonić Czesławę przed Ińskiem. Słaby byłem jak niemowlę i do końca czyli do mety, geriatryk dowiózł się z młodzieżą w tempie fotograficznym. Nawet zdjęcie uciekającej Panny Czesławy zdążyłem zrobić.  Później analizując licznik i czas przejazdu zmarnowałem przez skurcze dobre 11 minut. Nawet na PK nad Czesią przewaga była 7 minut...Endo padło, nie łapało GPS po aktualizacji Xperii, dopiero w domu po resecie coś zagadało. Na mecie przywitała nas Mama Czesi, której również dzisiaj nie udało się dogonić. Co szosówka to szosówka. Byłem taki padnięty, że nawet obiadek słabo wchodził. Jakże pucharka za IV miejsce w kategorii na V jeszcze nie dają, odebrałem pamiątkowy medalik i dyplomik i do domu.











Kategoria Maratoniki



Komentarze
akacja68
| 06:51 wtorek, 17 czerwca 2014 | linkuj Oj tam, oj tam ;) dobrze było :)
Robak88
| 18:25 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Szacunek. Pewnie ostatnie kilometry to już jazda siłą woli :D
coolertrans
| 12:33 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj deszcz padał, tylko przez pierwsze 50 km, co nas nie zabije to wzmocni..
leszczyk
| 12:24 poniedziałek, 16 czerwca 2014 | linkuj Nie wiem, czy gratulować Ci ambicji i wytrwałości, czy też raczej Cię opie***ić... Po gorączce 150km w deszczu ? Wariat, pozytywny, ale wariat...
Trendix
| 20:33 niedziela, 15 czerwca 2014 | linkuj Fajne prezenty Ci żona robi :D
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!