Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 52.00km
  • Teren 52.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 19.14km/h
  • VMAX 36.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 2417kcal
  • Podjazdy 247m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sezon keszowy 2015/2016 naczęty..

Niedziela, 6 września 2015 · dodano: 06.09.2015 | Komentarze 2

Maratony się kończą więc zostają rajdy w towarzystwie albo samotne keszowanie. Namnożyło się trochę skrzynek w okolicy. W sobotę zrobiliśmy ambitną listę 10 keszy do podjęcia. Krępsko - 2 szt., Stepnica - 2 szt., Kopice - 2 szt. i Czarnocin - 4 szt. Pogoda w niedziele miała pozwolić na start koło 10:00, jednak jak się okazało padać przestało koło 12:00.
Ubraliśmy się jesienno, w piwnicy rowerek dostał też z powrotem błotniki (uzbrajamy powoli na rajd Nysa-Odra i w drogę. Asfalcikiem do Modrzewia skręt na Łaniewo i jesteśmy już koło szkoły w Krępsku.


Dróżkę przez Łaniewo coś poszerzają.
Pierwszy kesz Stara Szkółka Leśna, zdjęty na szybkiego. Koordy dobre więc wpisik i do następnego.

Schowany był w szczelinie leżącego pnia. Drugi to Stary Cmentarz... niby... bo śladów jakoś nie widać. W dziupli spróchniałej się skryła keszyna więc zrobiliśmy co trzeba.


Następnie kierunek Stepnica...a na asfalcie wieje...przynajmniej do Kątów dmuchało w gębę i prędkość maława się zrobiła. Po sezonie chyba bo ruch aut znikomy. Od Kątów już lepiej, 30 było. Najpierw skierowaliśmy się w stronę Tawerny z tyłu hałasującej przy niedzieli IKEŁA Industry... rąbią polskie drzewa, aż huczało.




W porcie coś tam stawiają i rozbudowują, a my do Tawerny bo przy furtce skrył się mikrus magnetyczny. Zdjęty został mimo tłumu kręcących się mugoli z okazji jakiś poprawin czy innej imprezy. Na przystani porobiliśmy sesję zdjęciową zmęczonemu ptactwu, które przy takiej pogodzie nie miało ochoty fruwać.



Z bagażnika łopatka wystaje, gdyby keszyk był gdzieś zakopany.

Po sesji pojechaliśmy do miejscowej Biedry...oczywiście po jakiś izochmiel coby uczcić dotychczasowe sukcesy i pojechaliśmy po następnego kesza gdzieś w okolicach ulicy Młynarskiej. Kesz pod nazwą Robota Bobra okazał się niespodziewanie trudny. Najpierw wjechaliśmy nie po tej stronie kanału gdzie stoją przycumowane łódeczki. Znaeźliśmy nawet naszą łajbę, którą płynęliśmy sobie do Trzebieży. Pamiętacie Rubina..Na końcu jest jakaś tajna marina bo po zamykana.. a za płotem samolocik..i basenik.




W końcu się zorientowaliśmy, że keszyk jest po drugiej stronie kanału. Jednak dopadł nas w końcu deszczyk więc schowaliśmy się pod daszkiem jakiejś opuszczonej mariny w oczekiwaniu spożywając małe co nie co..

W końcu przestało padać to jedziemy z drugiej strony kahttp://www.bikestats.pl/posts/postedit/1379574nału...i tak do jechaliśmy do jego końca... a do kesza dalej GPS pokazywał 200 metrów.. Tak krążymy, krążymy szukając skrótu i dupa...W końcu rowerek za wał i w mokrym lesie przedzieranko w buszu i jeżynach..trochę jak w klimatach amazońskich. W końcu wyłonił się cel na końcu cypla...czyli drzewo z podpowiedzi czyli tzw. spojlera.
Tutaj zaczynało się obmacywanie spróchniałych pni..włażenie na górkę, spotkanie z hubą .. bobra nie było..Tak kręciliśmy się w kółko jakieś 30 minut cały czas patrząc na współrzędne. Przeczeszaliśmy ze trzy drzewa, zaglądaliśmy wszędzie i ni ślada. Już mieliśmy się poddać ale ostatkiem woli .... jest ...skitrany gdzieś pod próchnem....ja Cię...Jeden z trudniejszych keszy...chwała ..








No i gdzie on jest.....

40 minut na szukanie kesza u cela jak mawiał Czesio to dużo, a czekała nas jeszcze droga powrotna przez dżunglę...mokry las.. mokre krzaki i ciuch z butami też już mokre..


Jeszcze tylko mała kręcioła z odnalezieniem w chaszczach rowerka i wydostaliśmy się z powrotem do cywilizacji ..czyli kanału ... prawie jak w Holandii...


Na czwartym keszu zmarudziliśmy ponad dobrą godzinę oraz oczekiwanie w deszczu zaważyły, że reszta keszy musi poczekać do innej razy. Czyli jest już plan na następny rajdzik...Ze Stepnicy wróciliśmy więc inną drogą...pojechaliśmy sobie śladem po starej kolejce, aż do Widzeńska...tutaj na asfalcik i przez Miękowo do domu..zdążyć przed naciągającymi opadami...stanu grzybów nie sprawdzaliśmy...chyba za wcześnie.


Jak ktoś szuka tras na sezon jesienno-zimowy to niech się pobawi w keszera na opencaching.pl lub geocaching.com. A my już w najbliższą środę startujemy na najdłuższy trip życia... ma pęknąć 600 km w 4 dni.. Odra-Nysa z Czech do Świnoujścia...w końcu urlopik będzie...



Kategoria Rajdy rowerowe



Komentarze
leszczyk
| 06:52 poniedziałek, 7 września 2015 | linkuj Orient rowerowy to dla mnie czarna magia :-) Adam - trzymam kciuki za dobrą formę i pogodę na trasie Nysa-Odra, codziennie średnio 150 km da w kość.
Jarro
| 06:39 poniedziałek, 7 września 2015 | linkuj Chylę czoło. Pogoda była paskudna, a Tobie nie tylko chciało się rowerem jeździć, ale i jeszcze po mokrych chaszczach łazić.
Czy ten samolot nie natchnął Cię pomysłem kolejnej wyprawy z ekstremalną przeprawą? Na spadochronach z rowerami to jeszcze chyba nikt nie skakał...
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!