Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 114.50km
  • Teren 114.50km
  • Czas 06:58
  • VAVG 16.44km/h
  • VMAX 52.10km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 5327kcal
  • Podjazdy 625m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nysa-Odra by SKR GRYFUS Etap I

Czwartek, 10 września 2015 · dodano: 15.09.2015 | Komentarze 2

Etap I - odcinek Nowa Wieś nad Nysą - Zgorzelec. Na miejsce startu przyjechaliśmy z lekkim opóźnieniem. Wypakowaliśmy rowery z przyczepy, z sakw zabraliśmy rzeczy potrzebne na przejazd i piechotką z przystanku podeszliśmy do źródła, które jest uważane za początek Nysy Łużyckiej.






Po sesji zdjęciowej wróciliśmy po rowerki i wyruszyliśmy na szlak. Szlak zaczął się ostrym podjazdem pod górę i tak naprawdę tutaj zostaliśmy już sami. Ja i dwie dziewczyny zostaliśmy sami bo organizatorom nie chciało się poczekać na skrzyżowaniu. A jak nikogo nie ma to trzeba jechać prosto...stara zasada rajdowców. Więc poleciliśmy prosto ... prosto pod góry... Najpierw podjechaliśmy potem zjazd. Jakoś się obczaiłem, że nie tędy droga. Ale mieliśmy wgrany ślad GPX i w końcu odpaliśmy  Osmanda, który kazał zawracać do Jablonca.


Po 10 km dziewczyny zadzwoniły też do szefostwa, bo nie wiedzą gdzie są, kazali im czekać. Na podjeździe za Huf dziewczyny zostały, po drodze minęliśmy wracającego Prezesa po zagubione owieczki. Za to że nie chcieli czekać mieli 2x górkę do zrobienia extra.



My już sobie damy radę. Zaczęliśmy jeszcze raz...zostawiając dziewczyny z obstawą, która miała najechać a my nie chcieliśmy czekać. Więc wróciliśmy do źródeł Nysy i przez Jablonec, Liberec, Hradek - kierowaliśmy się do Zittau. Ten odcinek chcieliśmy pokonać sobie samotnie mając na uwadze turystyczne poruszanie się po Czeskich Izerach.




W Jabloncu trochę się pokręciliśmy wkoło zbiornika wodnego,




Z Jablonca na Liberec najpierw klimatycznie, później przerzuciliśmy się na jakąś szybszą drogę i tak dotarliśmy do Liberca. W Libercu postój, mały posiłek z kebabem i gołębiami. Krótkie pokręcenie się po mieście w celu odnalezienia śladu albo szlaku na Hradek. Znaków zakazu dla rowerów jakoś nie widzieliśmy.











Od Liberca do Hradka znowu byliśmy na ładnym szlaku rowerowym. Wróciliśmy nad Nysę i podziwialiśmy jej ładne widoczki i mostki.








W Hradku trochę się pokręciliśmy ale nie wjeżdżaliśmy głęboko, żeby nie gonić peletonu Gryfusa.




Dojechaliśmy więc tak sobie do granicy CZ/D czyli już do niemieckiej części szlaku. Od razu widać niemiecki porządek, strzałki, tabliczki, oznaczenia słowem miodzio. Będziemy żyć. Czesi mają też system szlaków rowerowych ale nie widać jakieś spójności w ich numeracji  czyli czeski film. Po Czechach jechaliśmy 3038, 3037, 14, 20 ...





Po drodze do Zittau zrobiliśmy sobie sesje na Trójstyku z widokiem na zostawione w tyle Góry Izerskie. Czyli teraz jesteśmy chyba już na Łużycach.



W Zittau czyli Żytawie telefon do grupy gdzie są...jak się okazało byliśmy przed peletonem, który zaczął się właśnie posilać się w Hradku..To my też szybko na polskiej stacji, która była zaraz na moście no bo będziemy też mieli czas na wycieczkę po Zittau...Na moście zdążyliśmy też zobaczyć ile tu było wody w 2010 r.







W Zittau dotarliśmy na Stare Miasto robiąc sobie szybko wycieczkę rowerową.





Wreszcie albo w końcu dopadliśmy maruderów Gryfusowych łatających dętkę na wylocie do Gorlitz.Odcinek Zittau - Zgorzelec już w prawie wspólnie.





Po drodze był jeszcze jeden dłuższy postój na lody i izochmiele w Henrystal czy jakoś tak.






Oraz miało być piwo klasztorne ale już było zamknięte.



Przed Gorlitz peleton się jakoś podzielił i w grupkach koło godziny 9 dotarliśmy na metę I Etapu - do Zgorzelca do Domu Turysty.





Po rozlokowaniu się, kąpieli poszliśmy do przy hostelowej restauracji na kolację i izochmiele. Część dzielnie integrowała się później po pokojach do godziny 1:00, reszta już zalegała po pokojach. Dane dnia: 114 km, czas jazdy około 7 godzin, czas z rowerem 12 godzin.







Kategoria Rajdy rowerowe



Komentarze
Jarro
| 15:27 wtorek, 15 września 2015 | linkuj Trochę pozwiedzałeś samotnie. Lekko z przypadku, ale w sumie może to i dobry pomysł...Ja mam taki plan na Szwecję, jeżeli będzie w przyszły roku.
leszczyk
| 11:04 wtorek, 15 września 2015 | linkuj Super relacja, na to liczyłem. Niby w grupie, ale samotny jeździec, to by mi też odpowiadało. No i przepyszne izochmiele, aż ślinka leci na klawiaturę....
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!