Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 180.50km
  • Teren 180.50km
  • Czas 08:09
  • VAVG 22.15km/h
  • VMAX 43.30km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • HRmax 141 ( 78%)
  • HRavg 158 ( 87%)
  • Kalorie 7064kcal
  • Podjazdy 971m
  • Sprzęt KTM Campus Voyager
  • Aktywność Jazda na rowerze

W Krainie Trzech Rzek - maraton w Obornikach

Sobota, 16 kwietnia 2016 · dodano: 17.04.2016 | Komentarze 5

No i zaczęły się wygłupy zaawansowanego turysty amatora na szosowych maratonach z cyklu Supermaratonów. Mieliśmy nie jeździć i się nie wygłupiać, ale rowerka nie sprzedaliśmy...to więc go trzeba wykorzystać. W Obornikach rozpoczęliśmy więc sezon pseudo-sportowy. Pojechaliśmy także z ciekawości bo Oborniki organizowały go po raz pierwszy. Dystans wzięliśmy znaczny bo nie będziemy jechać 250 km samochodem, żeby przejechać się na mniej niż 100 km. Udało się załatwić transport, noclegi w agroturystyce i razem z szosowcami z UKS Ratusz Maszewo w piątkowe popołudnie pojechaliśmy do Krainy Podziemnych Pomarańczy i Kopcowanych Moreli.
Droga szybka, bo do Skwierzyny S3, dalej na Pniewy i przez Szamotuły i koło 18 byliśmy po pakiety startowe. Koszt 80 PLN...

M2S i M3S odebrały pakiety....

Po odebraniu pakietów podjechaliśmy na rynek, aby dokupić jakieś zaopatrzenie na kolacyjkę i śniadanko. Na rynku spotkaliśmy reprezentację Szczecina na Rowerach w postaci państwa Gapińskich..


Kraina Trzech Rzek w pigułce.

Po zakupach pojechaliśmy do Czereśniowego Zakątka w Popowie na nocleg. Agroturystyka ekstra klasa, miła Pani, cisza, spokój, pełne zaplecze kuchenne. Spożyliśmy lekką kolację do małego izochmiela. Później też dojechali zawodowcy w postaci Cubica Racing Team i jeden triatlonista z Radomia. Nie integrowalim się zbytnio i przeszkadzaliśmy im też w goleniu nóg.

Czereśniowy Zakątek...koszt 40 PLN..

Flota Cubica Racing Team..

Pobudka rano gdzieś koło 6, przyszykowaliśmy rowerki i swoje stroje i zaraz po siódmej pojechaliśmy do Obornik autem. Jedna Cubica pojechała do Obornik rowerkiem na rozgrzewkę, gubiąc po drodze swój numer startowy, który został im oddany.

Ja start miałem już o 8:32, chłopaki startowali później na krótszym dystansie. Pokręciłem się trochę na starcie, odnalazłem ekipę FASTA. Taktyka była taka aby zrobić to w 7 godzin. 


Startowałem w drugiej grupie w zacnym gronie, które po 2 km odjechało. Ja zacząłem jechać swoim tempem. Jeszcze do Zielonejgóry udało się dojść jednego człowieka z M4I, który jest do pokonania. Pozostali to mutanty i nawet nie ma co się z nimi równać. W Zielonejgórze trasa skręca na północ, warunki były idealne...asfalt cacy, pogoda cacy, wszystko cacy. W Hucie był punkt żywieniowy ale mieliśmy wszystko na pokładzie więc jedziemy dalej. W Gębicach, gdzieś przed 50 km był ustawiony PK, czas gdzieś 1:41.  Od Gębic do Wyszyn fajny odcinek leśny, drogą trochę dziurawą, ale każda dziura była fachowo oznaczona. 


Od Wyszyn po 60 km, gdzie była jeszcze fajna średnia w okolicach 28,5 km/h sytuacja wróciła do normalności, czyli piękny wiaterek w mordę do samych Obornik. Na tych 30 km średnia leci w dół i w okolicach końca pierwszej pętli dramatycznie zbliża się do żałosnych 25 km/h. Ale nic to...trwała walka aby zejść oficjalnie poniżej 4 h na 100 km...Wg licznika niby się udało : 3:59...ale endo tego nie zanotowało i dalej mamy 4:00:24 z 2014 roku. Z racji kijowo rozmieszczonych PŻ (jeden na 90 km !!!) i wobec skończonych płynów napędowych zarządzono krótki postój pod sklepem w Tarnówku, gdzieś na 120 km...

Zakupiono 1,5 litra wody, rozrobiono z pastylkami, w tracie rozpuszczania popiliśmy magez colą i jednym żubrem. (mistrzowie mówią coś o glutaminie).  Zajęło to nam gdzieś 8-10 minut, jak się okazało później był to poważny błąd taktyczny. Uważaliśmy, że na trasie już swoje zrobiliśmy. Po 130 km zaczęły się lekkie skurcze w przodu prawego uda, ale skutecznie je zwalczaliśmy. Jedzono i pito zgodnie z książką, oszczędzaliśmy siły na ostatnie 30 km wiedząc co nas czeka od Wyszyn.


Architektura sakralna na trasie (zdjęcia z drugiego okrążenia)

Jeszcze przed Wyszynami zaczęło lekko padać. Ale niestety progonozy się sprawdziły za Wyszynami jebło z góry dokumentnie. Zdążyliśmy się skryć na przystanku, ubrać kurtkę i założyć ochraniacze. Ochraniacze ochraniały od góry, ale od spodu buty z Lidla podciekały i zaczęło też chlupać.


Zatem zrobiło się pięknie, pięknie jak na maratonie. Ostatnie 25 km w super deszczyku, tylko przed Obornikami na wjeździe przestało już padać. Na wlocie do Obornik czekał na mnie już komitet powitalny szosowców maszewskich, którzy urządzili owacje i doprowadzili do mety. Na końcówce trasy wyprzedzał mnie jeszcze samochód obsługi, który zwijał oznaczenia. Przyjechaliśmy już na rozpoczęcie ceremonii dekoracji, ale zdążyliśmy jeszcze na wpisowego schabowego, którego spożyliśmy w towarzystwie Straży Miejskiej...

Po obiedzie wróciliśmy na ceremonie i na losowanie jakiś tam nagród. Kół DT nie udało się wylosować, ale jakąś tam koszulę rowerową zdobyliśmy. Krzysztof z Fasta niech żałuje, miałby koła.... wylosowano go, ale już pojechał. Gdzieś przed 19:00 z racji, że cała trójka coś tam wylosowała zapakowaliśmy autka i do domciu. Na powrocie jeszcze tylko mała kawa i deser w Przytocznej i prze 22 zostałem odstawiony do domu. Koszt podróży 70 PLN. 
Czas łączny podróży turystycznej wyniósł 8h 9 minut, endo zarejestrowało 20 minut mniej, wychodzi iż tyle straciliśmy na postojach; uzupełnienie płynu, zabezpieczenie przed deszczem, siku na 170 km...19 minut zabrakło do 4 z mojej kategorii, tego którego miałem objechać. Może gdzieś przemknął jak byliśmy pod sklepem. Na pierwszym PK miałem 5 minut przewagi, którą roztrwoniono. Trudno, rewanż będzie w Stargardzie na 130 km. Koszt imprezy wyszedł trochę duży bo przekroczył 220 PLN, gdyby tylko Ona wiedziała.....ale pierwsze punkty w rocznym cyklu są...Gwoli informacji należy dodać, że do koksów z mojej kategorii rowerowo-wiekowej brakuje dobre 2,5 h....jak żyć Pani Premier.. a i nastrój nam popsuł wypadek z zawałem Tomka Gapińskiego, czyli wychodzi, że na to mocnych nie ma...
 


Kategoria Maratoniki



Komentarze
Jarro
| 06:40 poniedziałek, 18 kwietnia 2016 | linkuj Gratulacje. Samotna walka ze 180 km to jest wyczyn.
lipciu71
| 20:09 niedziela, 17 kwietnia 2016 | linkuj Brawo!!! Mi wystarczyło odwagi tylko na 90km ale i tak było zajebiście :)
coolertrans
| 18:36 niedziela, 17 kwietnia 2016 | linkuj złapał bym koło, a potem podzielłbym los Tomasza Gapińskiego...nie ta liga..
leszczyk
| 16:40 niedziela, 17 kwietnia 2016 | linkuj Ważne, że przejechałeś na sportowo 180 km ! To nie żarty ! Oceniałem Cię na 9 godzin, pojechałeś dobrą godzinę szybciej. Sam bym lepiej nie pojechał, szacun i gratulacje :-) !
lenek1971
| 16:07 niedziela, 17 kwietnia 2016 | linkuj Następnym razem jak mówię "łap koło" to łap! Przyjechałbyś przed deszczem i wygrałbyś kategorię!!
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!