Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 106.20km
  • Teren 106.20km
  • Czas 07:43
  • VAVG 13.76km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Kalorie 4050kcal
  • Podjazdy 514m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa Rugia - Dzień 03

Niedziela, 26 czerwca 2016 · dodano: 01.07.2016 | Komentarze 0

Trzeci dzień to zasadniczo południe wyspy, od Sellin do Stralsundu. Po śniadanku zabrano nas na miejscowe molo. Krótka wizyta i klucząc górkami przy brzegu dojeżdżamy do Gohren. W Gohren pokręciłem się toszku po miasteczku puszczjąc przodem cały peleton. Czesław naładowany po uszy był..




Jasna Góra na Rugii...



Potem było już Lobbe, gdzie przed wjazdem na półwysep spotkałem już grupę okupującą jakiś lokal. Pojechałem za resztą na Thiessow. Tutaj napotykał błądzącego brata i zabieram go na koniec półwyspu do Klain Zicker, gdzie ruskie mieli podobno górkę radarową jakby chcieli robić desant na Danię. Pokręciliśmy się po leśnych dróżkach i asfaltem i wróciliśmy do Lobbe. Tam nie staliśmy w tłumie, a poszliśmy do Osmiorniczki obok. A tam spokój i polska obsługa...aż z Dębicy robią u Turasa. Skończyło się na ciemnym bro...



Zwei FKK idzie się kąpać..








W końcu towarzystwo oderwało się od stolików i polami, wałami, gdzie trochę wiało wylądowaliśmy na przeprawie promowej a raczej motorówkowej. Tutaj trochę postaliśmy bo motorówka zabierała niewielkie grupy. Po przeprawie wydarliśmy do przodu myśląc, że szlak doprowadzi nas do majaczącej na wzgórzu wieży. Ale szlak szedł bokiem i wylądowaliśmy na jakimś świętym miejscu w lasku.






Czyli jest jakaś alternatywa szlaków..

Potem już jechaliśmy sobie znowu solo, fajnymi ścieżkami kierując się na Putbus. Dojechaliśmy szlakiem do Putbus, tam nas przycisnęło, ale za 0,50 EUR szatniarz w Pirackiej Wyspie pozwolił sobie ulżyć. Piracka wyspa to raj dla dzieciaków. Obok stoi kopnięty domek. Potem pojechaliśmy na wielki rynek zwany Cirrcus. Następnie cały czas szlakiem wylądowaliśmy w Garz. Za Garz spotkaliśmy się z peletonem...wjeżdzając mu pod nos. Chwilę tak pojechaliśmy z nimi, ale stanęli znowu...my nie wyrwaliśmy naprzód..mijając jadących z przodu ...







Na Rugii doliczyliśmy się pięciu szlaków głównych...






Tak zmienna jest trasa na odcinku 5 km..

Na jakieś 14 kilometrów przed Stralsundem wysforowaliśmy się naprzód...tak sobie jedziemy a było to już przed 18:00, jedziemy, jedziemy i 7 km przed metą peszek...peszek. Na ostrym zużelku coś się złapało, kapać...Chcieliśmy szybko zmienić dętkę...ale coś nie tak. Pierwsza była jakać sflaczała...??? dopiero druga dała jakieś efekty...Został brat i pomógł w zmianie...miał też lepszą pompkę...akurat założyłem dętkę z krótką prestą i moja pomkpa była trochę za krótka.. W ferworze sostawiłem jescze na płocie aparat, dobrze że było blisko. Tak parę minut po 19:00 dotarliśmy na miejsce załadunku. Autobusy już stały. Jeszcze dojeżdżali maruderzy, brat załatwił kebsa i zimme bro i przed 20:00 po załadunku siedzieliśmy już w autokarach.





W końcu koło 22:00 byliśmy w Szczecinie, jeszcze z drogi udało się załatwić transport do Goleniowa, brat naczelnik dojechał. Nie dogadaliśmy się, wziął tylko na dwa rowery, a było nas trójka. Ale zdjąłem kółka w swoim i jakoś się zmieściliśmy. I tak rower miał iść na przeglad sterów.  Jeszcze na placu Prezes wręczył po medaliku za udział.


W domu za nim się wykąpaliśmy, wróciliśmy do pralki ciuchy z 3 dni było dobrze po 24:00, a na 7 do roboty...Jak żyć Pani Premier..
Reasumując: w 3 dni przejachaliśmy wkoło Rugii, jakieś 280 km...a to śladem trasy, a to szlakami. Zachodnia część wyspy do przeprawy nudnawa...zabawa zaczyna się od promu...Północ w porzo...chociaż połowy nie widzieliśmy z racji meczu...zabrakło Jasmundu i Prory...Trzeci dzień to górki i urozmaicenie terenu...ale lepszy niż pierwszy...Tak więc Panie i Panowie za rok trzeba coś wymyśleć i załatwić: sam Straslund, Bergen i dodatkowe zagubione atrakcje...Już Legiony Ulicy coś wymyślą ....



Kategoria Rajdy rowerowe



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!