Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 144.10km
  • Teren 144.10km
  • Czas 07:12
  • VAVG 20.01km/h
  • VMAX 45.50km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Kalorie 6545kcal
  • Podjazdy 324m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pancernik Legiony Ulicy na Szlaku Ryby....

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 3

Pancernik odpłynął z portu Akacjowa, gdzieś koło 9:30. Kierunkiem miało być Ińsko, plus jeszcze jakieś jeziorka, w zależności od pomysła i czasa. Niesiony zwycięstwem kopaczy, pojechałem w kierunku Maszewa, ale przez Podańsko, Danowo, Dobrosławiec. Jadziem, jadziem rozkręcając się powoli na asfalcie, a tu nahle przed Maszewem defekt. Myślałem, że wjechałem w jakieś druty, ale to ścieły się przy nyplu dwie szprychy.... o kuźwa, myślę sobie, że już po zawodach. Jakoś je zdjąłem z piasty, koło dostało lekkiego bicia. Dojechałem jakoś do Maszewa i po oględzinach zdecydowalim jechać dalej ostrożnie w nadziei, że nie posypią się następne.




Wcześniej jednak odhaczyliśmy pierwsze jezioro na Szlaku Ryby to jest jezioro w Maszewie.

W Polo Markecie uzupełniono zapasy na dalszą podróż i w drogę na Chociwel. Po drodze w gdzieś przed Sokolnikami odbył się test gazu na piesiu, leciał jak szalony kurdupel jakiś, udało się mu pyknąć chmurkę to odpuścił. Trzeba uważać jak psikać bo wiaterek bywa zdradliwy i samemu można coś wciągnąć. Gdzieś tak po dwóch godzinach od wyruszenia dotarliśmy do Chociwla.


A tu nad jeziorem zawody wędkarskie, pokręciliśmy się trochę po cichu porobić fotek. Nie pytaliśmy czy bierze i czy gruba ryba jest.


Drugie jezioro zaliczone.


Więc kierunek Ińsko, przez Kamienny Most. Myślałem, że od Chociwla od Ińska jest trochę bliżej, Za Kamiennym Mostem pacze a tu jeszcze 12 km. W Kamiennym Moście widziałem Pałacyk, w którym w 1985 roku czyli wieki temu byliśmy tydzień cały na wykopkach z klasą w technikum. Chciałem podjechać, ale bałem się bruków ... kółko... Mi do Ińska z domu wyszło coś około 60 km. Pokręciliśmy się trochę przy budowanej nowej promenadzie, a potem wzdłuż jeziora do miejsca gdzie jest kąpielisko. Po drodze napotkaliśmy stado nurkowców, była ich kupa, ale nie schodziliśmy niżej. Tu nad Ińskiem w końcu poszedł izochmiel Taterny, ale ryby dalej nie było, był Kite Kat. W końcu zdradzę skąd tytuł. Dotarliśmy do przystanku Ryby... taka atrakcja zafundowana przez Unię, żeby rybacy mogli się poruszać po Zachodniopomorskim po "złowieniu ryby".





Trzecie jezioro zaliczone. Więc uderzamy na Węgorzyno. W Węgorzynie konsultacja z Osmandem i jedziemy na jezioro Woświn, Boczne drogi robią jak autostrady rowerowe. Tak dotarliśmy do Cieszyna Łobeskiego i dalej przez Trzebawie dotarliśmy do Mielna, nie tego znad morza. Woświn minąłem bokiem, ale fota jest. W Mielnie mała sesja nad wodą. Po sesji kierunek Dobra Nowogardzka, gdzie po drodze sfotografowowaną tajną strategiczną budowlę. Na Rynku w Dobrej nóżki w górę i krótki postój.




W sumie pięć jezior zaliczone bez ryby. Po popasie w Dobrej kierunek Jenikowo, potem Redło i Donieck... (Węgorzyce). Unia buduje, ale rozbierać to już nie chce. Straszy to już bardzo długo, dobra miejscówa na paintball, albo inne ASG. Tak samo z oborami... i dworcem Szczecińskiego Obszaru Metropolitalnego w Osinie.
W Osinie zdecydowaliśmy się nie jechać na Mosty, lecz na Krzywice. Tu najnowsze dziecko Unii - Świetlice Wiejskie.
    W niedziele nieczynne, szkoda, chciałem zagrać w makao. Po analizie rozkładu otwarcia, zjawie się w następną sobotę na makao i warcaby. Po Krzywicach to już tylko S-6 w wersji okrojonej i na godzinę 19:00 Pancernik Legiony Ulicy zawinął do kei. Wcześniej stał z 5 minut na redzie Puszkina/Barnima/Słowackiego usiłując włączyć się w potok pojazdów mechanicznych.
Wyszło 144 km, cała niedziela... ale wartało, dla osłody kąpiel nawilżająca i regenerująca z soli melisowych i łyczek dobrego winka z Biedronki (bez reklamy). Z racji, iż Sony Xperia SP to wielkie nieporozumienie, zapis z jednej części tury z tajemniczym odcinkiem Ińsko - Węgorzyno.





Kategoria Rajdy rowerowe



Komentarze
Jarro
| 15:46 wtorek, 14 października 2014 | linkuj Fajna trasa i dystans niczym transatlantyk :)
leszczyk
| 08:02 poniedziałek, 13 października 2014 | linkuj Gratulacje , mnie euforia po zwycięstwie kopaczy przykuła na pół niedzieli do kanapy ;-)
Trendix
| 21:26 niedziela, 12 października 2014 | linkuj Aleś pojechał :) A teraz serwis czy szprychy sam zakładasz ?? :)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!