Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 86.00km
  • Teren 86.00km
  • Czas 05:10
  • VAVG 16.65km/h
  • VMAX 42.10km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 3500kcal
  • Podjazdy 234m
  • Sprzęt SCOTT Adventure
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ekspedycja wyspa Wolin - Dzień II

Sobota, 13 czerwca 2015 · dodano: 15.06.2015 | Komentarze 5

Ranko pobudka przed 9:00, potem lekkie śniadanko. Część dalekich gości wybierało się nad morze, część miała zamiar zostać na miejscu aby delektować się Zalewem i spróbować kajaczka i łódki. Ja cel miałem już wybrany wcześniej, przejechać się po wyspie tam gdzie człowiek jeszcze nie był. Najpierw jednak obeszliśmy terenik wkoło..



Potem Słoń Morski walnął sobie fotę na skale niczym wydra i pojechaliśmy na spotkanie przygody.



Z Sułomina wyjechaliśmy na asfalt do Dargobądzia, tam skręciliśmy do wioski i myk jesteśmy po prawej stronie S3. Kierowaliśmy się w stronę lasu, celem było Warnowo. W lesie takie oto sobie widoczki.




Przejechaliśmy przez tory linii kolejowej na Świnoujście i pokierowaliśmy się w stronę Ładzina już asfalcikiem a potem na Kołczewo. Celem był objazd jeziora Koprowskiego.


Gdzieś w Ładzinie musieliśmy dosmarować łańcuch, bo skrzypiał już trochę. Mijaliśmy niebieskie pola, dróżka świetnie zacieniona i lampa jeszcze nie dawała się we znaki.


W Kołczewie chwilkę posiedzieliśmy na jeziorkiem Kołczewskim, w centrum nawiedziliśmy przystanek jakubowego szlaku to jest kościół św. Katarzyny i skierowaliśmy się na drugie większe jezioro aby je wkoło objechać i wyjechać koło Międzywodzia.




Objazd jeziora zaczęliśmy od Wartkowa, napotykając gospodarstwa turystyczne, domki letniskowe i ciekawe uliczki. Jednak droga tu była piaszczysta i do jeziora jakoś nie dobiliśmy.


Jezioro od Chynowa i Rekowa mieliśmy już po lewej stronie. Poruszaliśmy się jakąś znośną polną drogą. Mijając pola skrzynek elektrycznych w Edenie i pola z czerwonymi makami.





W końcu dotarliśmy do asfaltu na wysokości Łowna i od razu posterowaliśmy na izochmiela, bo w ciąży nie byliśmy. Człowiek nie wielbłąd pić musi.

Po krótkim odpoczynku wylądowaliśmy na zejściu na plażę w Międzywodziu poszukując ciekawych pejzaży, ale oprócz takich wygrzewających się foczek niczego innego nie zauważyliśmy.




Z Międzywodzia wyruszyliśmy asfaltem już na Kołczewo próbując się dostać na lewy brzeg jeziora, ale jakoś ciekawych zajazdów nie było. Tak dotarliśmy z powrotem do Kołczewa i skierowaliśmy się do Wisełki. Po drodze nie daliśmy się zrobić w jelenia pod polem golfowym, jakiś gutek zaczynał biznes letni.


Wjechaliśmy nawet sobie na pole golfowe, poruszając się dołkami i melexami. Przypatrując się jakimś mistrzostwom duńskich emerytów.




W recepcji chcieliśmy kupić członkostwo roczne, ale nie mieli wydać więc pojechaliśmy sobie dalej w stronę Wisełki. Przed Wisełką zaczęły się górki i zaczęliśmy szukać jakiegoś lokalu na obiadek. Miała być rybka, ale padło na domowe pierogi. "czytaj w domu rozmrożone". Za 9 PLN pierogi ruskie plus 7 PLN pewien napój z kija udało się pogodzić organy wewętrzne i uzyskać chłodzenie organizmu. Lokal na Wydmach czy jakoś tak przy samym morzu.


Potem krótka wizyta na plaży, spotkanie z morzem. Kiedy się uleżało, posterowaliśmy z powrotem w stronę Warnowa, aby nawiedzić jezioro Czajcze i Wydrzy Głaz.




Od Wisełki musieliśmy się konsultować z Osmandem aby w stosownym czasie odbić przed Warnowem w lewo w bukowy las. Leśną ścieżką czyli single trackiem nad urwiskiem dotarliśmy do celu wycieczki czyli wspomnianego Wydrzego Głazu. Wydry nie było...





Po odbyciu słowiańskich rytuałów (czytaj - balastowanie) wyjechaliśmy z lasu i dotarliśmy do Warnowa. Od Warnowa już jechaliśmy rowerowym szlakiem "z nazwy", mijając po drodze zagrodę z żubrami, ale tymi akurat nie byliśmy zainteresowani.




W końcu udało się dotrzeć do Międzyzdroi, gdzie najpierw zrobiliśmy zapasy C2h5oh na wieczór w różnej konfiguracji. Międzyzdroi nie lubię, pachnie komercją i tylko przejechaliśmy się koło promenady i deptaka.




Z Międzyzdroi pojechaliśmy sobie jeszcze do Wapnicy, nawiedzić jeziorko Turkusowe.

Od Wapnicy naczęliśmy na deser najtrudniejszy odcinek trasy na Dargobądź. Najpierw brukowa górka, potem górki w lesie na drogach przeciwpożarowych  i zjazdy, aż się bałem o zawartość ładunku. W Dargobądziu przemknął za to kultowy pojazd wiejski.





Potem już tylko ostatnia wieś na trasie czyli Karnocice, gdzie odkryliśmy pensjonat do wzięcia. Znam gościa co znał kiedyś gościa, który znał tego co miał to kiedyś zbudować.



W końcu udało się dotrzeć do Sułomina do miejsca pobytu, gdzie zdążylim jeszcze na kolację, a rodzina rozgrywała mecz w oczekiwaniu na inny mecz. Wyjechaliśmy koło 10:00, wróciliśmy przed 19:00, pokonując około 86 km.



Przed kolacją zdążyliśmy się wykąpać, odświeżyć i zaczęliśmy przygotowania do ostatniej części rajdu.


Mieliśmy nawet lekki kryzys, ale po chwil słabości zostaliśmy już sami na placu boju. Piłkarze byli już "zmęczeni" i nie chcieli dalej grać koło 2 w nocy.


Po uzupełnieniu płynów poszedłem jeszcze nad Zalew zobaczyć jakieś łuny znad Szczecina...ale nic nie było widać. Z racji piekna natury muzyki podczas przejazdu nie słuchano. W planie był dzień III, ale małżowina w dniu następnym bezceremonialnie zapakowała mnie w niedzielę do samochodu i jazdy niedzielnej nie było, tylko spotkanie z kuzynką.







Kategoria Rajdy rowerowe



Komentarze
coolertrans
| 14:48 poniedziałek, 22 czerwca 2015 | linkuj w Lubinie byłem już wcześniej i na górce też...
Trendix
| 22:10 wtorek, 16 czerwca 2015 | linkuj Na tym zdjęciu z kogutami ciężko Cię odróżnić :D
leszczyk
| 20:10 wtorek, 16 czerwca 2015 | linkuj Adaś, trzeba się było jeszcze kopnąć na punkt widokowy do Lubina - w przeciwpołożną do Wapnicy. Super wypadzik, rower, rodzina i trujące napoje , wszystko w odpowiednich jak widać proporcjach, gratuluję i trochę zazdraszczam :-)
Jarro
| 15:10 wtorek, 16 czerwca 2015 | linkuj Fajny rajdzik. Jezioro Czajce jest bajecznie ładne jesienią, a nad Turkusowym byłem w Boże Ciało i tam też w okolicach sobie nogę skręciłem.Widocznie nie wybalastowałem się właściwie :)
Gozdzik
| 06:41 wtorek, 16 czerwca 2015 | linkuj O mój Boże Wapnica i j. Turkusowe. tam nad tym jeziorem w ośrodku wypoczynkowym Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych z rodzicami spędziłem wakacje od .... szczawia do... no do chwili kiedy to z rodzicami się już nie chciało jeździć czyli jakieś technikum..... Mmm na ta skarpę po przeciwnej stronie się chodziło na romantyczne spacery z pozostałymi dzieciakami. I na ryby z Tatą do przystani... ojjjj jakie to były piękne czasy.......
Dzięki za ten malutki fragmencik turkusowego :-)
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!