Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rajdy rowerowe

Dystans całkowity:16802.12 km (w terenie 16781.61 km; 99.88%)
Czas w ruchu:1084:55
Średnia prędkość:15.40 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:66017 m
Suma kalorii:616751 kcal
Liczba aktywności:248
Średnio na aktywność:67.75 km i 4h 23m
Więcej statystyk
  • DST 75.40km
  • Teren 75.40km
  • Czas 04:16
  • VAVG 17.67km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 3456kcal
  • Podjazdy 234m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po leśnych duktach...

Niedziela, 1 marca 2015 · dodano: 01.03.2015 | Komentarze 3

Po rowerowej przerwie spowodowanej nawałem pracy oraz organizacją letniego wypoczynku Stowarzyszenia Z Naturą w końcu udało się wyrwać koło 10:00 z domu. Cel urodził się na Orlenie, gdzie dopompowałem rowerek. Celem zostało sprawdzenie oznaczeń leśnych dróg pożarowych, które pojawiły się w sieci i na Osmandzie oraz dotarcie do tajemniczej miejscowości Machowica. Najpierw kierunek Żdzary, ale od tyłu - koło nowych obozów dla norek. Następnie starą leśną drogą na Stepnicę, teraz jest to też droga pożarowa nr 18 do leśnej krzyżówki z drogą nr 19 Kąty - Widzeńsko.


Od tego skrzyżowania zaczyna się również odcinek drogi Jakubowej na Stepnicę, my po jakimś czasie z drogi nr 18 odbiliśmy na drogę nr 14, która leci wzdłuż Gowienicy. Takie malownicze widoczki.



Po drodze koło Rogowa (nic tam już nie ma) udzielaliśmy wskazówek zagubionemu turyście, który zostawił auto prawdopodobnie pod Olszanką. My z lasu wyjechaliśmy koło Zielonczyna i asfaltem dotarliśmy na popas w Żarnowie u "Romana" - z tyłu. (taki sklepik). Tutaj wysłuchaliśmy politycznych konwersacji przy piątym czy też już szóstym Harnasiu miejscowego towarzystwa adoracji napojów chmielowych.

Z Żarnowa trasa wiodła drogą pożarową nr 6 na Miodowice, my odbiliśmy później na nasz cel podróży - Machowice. Byliśmy tam kiedyś służbowo... W Machowicy jedyne domostwo to Dworek Ostęp, takie gospodarstwo agroturystyczne do którego według map wiedzie tylko jedna droga.


Po wizycie uparliśmy się jechać leśną drogą, której w Osmandzie nie było. Droga całkiem, całkiem. Służby leśne nawet uporały się ze zwalonym drzewem i droga była utorowana.


Zaraz potem ukazał nam się piękny widok. Nowość - rowerowa autostrada leśna, brak na mapie - tajny obiekt drogowy lasów państwowych.


Z tej autostrady wyjechaliśmy na asfalcik Stepnica - Rokita i pokierowaliśmy się w stronę Krokorzyc. Pech chciał, że coś nam się kierunki pomyliły i zamiast skręcić w lewo, skręciliśmy w prawo na drogę pożarową 6 i wylądowaliśmy z powrotem w Żarnowie. Tutaj pogoda skiepściła się dokumetnie, zaczęło wiać i padać,a my jeszcze mamy ponad 20 km do domu. Jakoś się dotoczyliśmy asfaltem na oparach....bo koło Miękowa to już pierwsze oznaki skurczy było czuć.




Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 32.80km
  • Teren 32.80km
  • Czas 02:30
  • VAVG 13.12km/h
  • VMAX 24.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 546kcal
  • Podjazdy 123m
  • Sprzęt SCOTT Adventure
  • Aktywność Jazda na rowerze

Valiojäätelöä olkaa hyvä ! - W krainie lodu !

Niedziela, 8 lutego 2015 · dodano: 08.02.2015 | Komentarze 1

To nic,że dzisiaj wiatr wiał mocno.... od dwóch dni trwały przygotowania w postaci włożenia dętki, z której nie schodzi powietrze w tylnim kole. W końcu po trzech przymiarkach i wywaleniu w końcu tych łatanych wpakowałem lekko za dużą rozmiarowo, ale udało się. Dzisiaj rano powietrze było. Scott został uzimiowiony w postaci gustownych błotniczków, przełożyliśmy z Crossa Gianta sztycę z siodełkiem i bagażnikiem, nie ma to jak kompatybilność podzespołów.
Trasa miała wieść szlakiem okolicznych oczyszczalni. Najpierw na Matejki koło miejscowej wytwórni i dalej wzdłuż Iny lewym brzegiem w kierunku do Domastryjewa. Tutaj na tym odcinku dokonano pierwszego w tym roku podwójnego tulupa, czyli gleba, spadanie ala Gollob opanowane. Ocena za wrażenia artystyczne, dostateczna. Pod mostem na S3 przeprawa, górną półką, poziom wody wysoki.



Zaraz za mostem skończyła się jako taka dróżka, został tylko single track wzdłuż Iny. W planie było dojechać do Inininki, ale nahle ślad się urwał i zamiast odbić do lasu pchaliśmy się dalej w bezdroża...W końcu liczba krzaków, trzcin, połamanych drzewek i kanałów spowodował, że musieliśmy się w końcu poddać.


W końcu ugrzęźlim na dobre, aż się rower gdzieś zawiesił, więc przycuplim na chwilę.





Po otrzepaniu się z dziadów postanowiliśmy przedzierać się do ściany lasu, w stylu sarenki, a raczej łosia poszliśmy na szagę bez kępy suchych traw, aż dotarliśmy do zalanych skutych lodem łąk. Widoki jak na Alasce, więc pchamy Scotta asekuracyjnie, niestety suchą nogą nie przeszliśmy, w okolicach wysepek drzew, które obierane były jako punkty pośrednie lód był kruchy i oba buty po kostkę wpadały w wodę.





Kulminacja podtopień była na ostatnim odcinku kiedy skraj lasu był bliski. Wtedy poszliśmy po bandzie niczym lodołamacz Legiony Ulicy.



W końcu się wydostaliśmy na suchy ląd. Oparliśmy pojazd o drzewo, zdjęliśmy butki i wykręciliśmy po parze skarpet. Armagedon zakończony. Wbiliśmy się w końcu w znajome ścieżki i dotarliśmy do "Polski w budowie" czyli ruin fermy kurzęcej w Nadrzeczu. Tutaj dostaliśmy natchnienia na tytuł wyjazdu z jakiegoś śmiecia typu lodówka czy coś tam.







Koło fermy odbiliśmy na Komarowo i szlakiem konnym wyjechaliśmy we środek wsi. Tutaj odbiliśmy w stronę drugiego obiektu skażonego biologicznie. Po obszczekaniu nas przez piesia pojechaliśmy do centrum wsi w nadziei, iż jakiś sklepik jest czynny celem pokrzepienia duszy, ale nic z tego.







 Z Komarowa udaliśmy się leśnymi skrótami w kierunku drogi na Rurzycę oraz torów kolejowych. Ścieżki leśne o różnym poziomie zaśnieżenia i oblodzenia ale twarde i dobrze się jechało, na górkach trzeba było trochę uważać aby nie ponieść się fantazji i zaliczyć kolejną glebę.







Po dotarciu do linii kolejowej przed przerzuceniem rowerka na drugą stronę zrobiliśmy mały peroformans w oczekiwaniu na Pendolino, ale nie chciało nadjechać. W końcu przekroczyliśmy tory na wysokości baru koło wiaduktu i dostaliśmy się na piękną lodową autostradę, na pozostałościach drogi nr 3. Pendolino przemkło ale chyba towarowe było.












Autostradę lodową pokonaliśmy bez strat własnych, jadąc bokiem albo w stylu hulajnogi, tak dotarliśmy do węzła drogowego i za wiaduktem odbiliśmy trochę w las. Tam klucząc po leśnych ostępach niczego nie podejrzewając zrobiliśmy podnoszonego rittbergera. W końcu udało się wyjechać w Krzewnie i już jesteśmy na Żeromskiego. Na mieście triumfalny wjazd, zdjęcia rodzącego się w zachodach słońca targowiska miejskiego i do domu bo wyznaczony 3 godzinny limit podróży się kończył (wyznaczony przez małżowinę).






Dzisiaj MAMIL testował kurtkę rowerową z Lidla, nabytą na aledrogo za 1/3 tego co było. Kurtka się sprawdziła, w końcu czarne wyszczupla, szczelna jest, tylko trzeba ze dwie warstwy pod nią ubrać. W nagrodę za zmoczone stopki odpaliliśmy grzańca.













Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 13.00km
  • Teren 13.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 8.76km/h
  • VMAX 24.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt SCOTT Adventure
  • Aktywność Jazda na rowerze

Skuter śnieżny...

Sobota, 31 stycznia 2015 · dodano: 01.02.2015 | Komentarze 0

Plan minimum 300 km w styczniu, poszedł się rypać. Nie wyszło nawet 200 km. Nawał pracy w nowym projekcie nie pozwolił na więcej. Spadł śnieg i przyszła pora odkurzuć Scotta...najpierw wymieniono dętkę, która puszczała...(na drugą puszczającą), potem założono błotniczki i pojechaliśmy wieczorkiem na miasto. Na Przestrzennej Atego w rowie, trwała akcja wyciągania, potem pojechaliśmy do Parku, i lasu w stronę Żdżar do S3. Na Shellu chcieliśmy dopompować, ale wszystko zmarznięte i kicha. Na lekkim flaczku dotarliśmy na ORLEN, potem wizyta na lodowisku i do domu. Szlak zimowy przetarty, tylko trza dętki dokupić i wymienić na nie łatane.







Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 61.60km
  • Teren 61.10km
  • Czas 03:18
  • VAVG 18.67km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Kalorie 2456kcal
  • Podjazdy 265m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Runda Wielgowo -keszowo

Niedziela, 18 stycznia 2015 · dodano: 18.01.2015 | Komentarze 0

Wczoraj żałosne 17 km. Dzisiaj już lepiej. Rano za oknem mrozik, do komputerka, tam spisaliśmy sobie kesze na drodze Sowno - Wielgowo i w drogę. Najpierw kierunek Łęsko via Góra Lotnika.....sorry, ale podtopienia i zaczęliśmy od wspinaczki z ominięciem szeroko wody przez Górę Dzwonów, bucik lekko mokry. Ledwo wepchaliśmy rowerek na górkę, dobrze że ziemia zmrożona to jakoś się udało go wepchać. Ale za to zjazd czadowy....warto było. Potem zielonym pieszym szlakiem do Łęska, tam miał być pierwszy keszyk, ale coś w koordynatach źle spisaliśmy i sobie odpuściliśmy. Po Łęsku asfalcik leśny w stronę Strumian, po drodze z naprzeciwka waliły goleniowskie ziomale na góralach z bananami, więc krótkie hejka bez zatrzymywania się. Potem Sowno i już jesteśmy na leśnej ścieżce w stronę Wielgowa. Do Wielgowa znaleźliśmy 6 dorodnych keszy. Za Wielgowem padło komórkowe nienaładowane barachło...dobrze, bo już nikt się nie dodzwoni. Z Wilegowa Fiołkową przecinka nad S3/S6 i są my w Załomiu. Od Załomia puściliśmy się z bliżej torów, tak że wylądowaliśmy prosto w Pucicach od strony Lipowej. Potem już asfacik via Czarna Łąka, Lubczyna i koło 16 meldujem się w chałupie, bo żona dzisiaj wyprawia urodziny, a ja śmiem się spóźnić .....ale wczoraj robiłem ciasta , to rozmowy nie było..(opery)...

Tu będą foty.....


Ja Brzoza, Ja Brzoza... brzozy po horyzont...


Do jazdy grała Horytnica...



Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 17.00km
  • Teren 17.00km
  • Czas 01:19
  • VAVG 12.91km/h
  • VMAX 31.00km/h
  • Temperatura 6.0°C
  • Kalorie 456kcal
  • Podjazdy 123m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z małżonką...

Sobota, 17 stycznia 2015 · dodano: 17.01.2015 | Komentarze 2

Ciągnęło na rowerek od 6 stycznia.... Brak czasu.... Nowa praca, nowe obowiązki. Nawet dzisiaj, trza było zajrzeć. Ale po 14, zaproponowałem małżonce przejażdżkę... Trasa do Marszewa, pod lotnisko i z powrotem. Dla mnie lajcik... dla mojej Jolci raczej też...
pykała już więcej...

Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 66.40km
  • Teren 66.40km
  • Czas 03:34
  • VAVG 18.62km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 1.0°C
  • Kalorie 345kcal
  • Podjazdy 123m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trzech Króli .... na rowerku...

Wtorek, 6 stycznia 2015 · dodano: 06.01.2015 | Komentarze 0

Nie ma wyjścia... zimy nie ma, trzeba kręcić w ramach planu 300 km w styczniu (maybe 500( . Mieliśmy ruszyć kole 12, ale małżowinka cosik miała do zrobienia z prac nauczycielskich statystycznych, polskich, konkursowych więc wyjaździk się opóźnił z 30 minut. Pogódka zapowiadała się. Kierunek Stepnica i dalej .....Najpierw miastem, bokami na koniec Słowackiego. Potem laskiem do rozwidlenia ekspresówek 3/6. Przerzutka rowerku przez barierki i my są prawie w lesie.


Leśno polna droga zaprowadziła nas do środka wsi Żdzary, tam w prawo na asfalicik wiejski do ściany lasu. Od tego momenta jedziemy już Szlakiem Jakubowym. Na końcu wsi podziwiamy norkowe inwestycje, walnęli sobie biurowca, w dali może widać nową fermę.


W Krępsku odbiliśmy z Jakubka na wysokości zjazdu do leśniczówek aby nie pchać się na DK112 do Kąt. W sumie, ktoś mógłby pokusić się o zmianę przebiegu tego fragmentu trasy do Kąt. Wcześniejszy odcinek szlaku w wersji leśnej tylko dla crossa lub mtb w wersji jednodniowej. Z sakwami i rowerem w ciepłych miesiącach nie polecam, chyba że Lasy Państwowe coś z tym zrobią.


Pod leśniczówką, zapoznaliśmy się z cenami drewna i chrustu, oraz namierzyliśmy spacerowiczów w parach. Były to bojowe oddziały rozpoznania pewnej frakcji spacerowej, którzy od czasu do czasu lubią zapukać aby porozmawiać sami wiecie o kim...zwłaszcza w takim dniu świątecznym. My udając zainteresowanie cenami drewna rąbneliśmy im fotkę z ukrycia. Właśnie jedna z par zmierzała ku domostwu.





Nie zaczepiani pojechaliśmy dalej polną drogą, aby przed Kątami wrócić na DK112, chwilowo las nas nie interesował, asfaltem pogrzaliśmy treningiem interwałowym do Stepnicy. Trening interwałowy jakoś słabooooo wyszedł, bo jak później endo skazało nie było odcinka 1 km poniżej 2 min... więc słabo, słabiutko... zatyka mięsień piwny...uda walą po sadle...Po wjeżdzie do Stepnicy odbiliśmy zaraz w lewo w stronę Portu nowiutkim asfalickiem. Na nowym osiedlu, ulica Kolejowa ??? tu się zapytam , kto i kiedy ostatnio widział Kolej w Stepnicy skoro tory wąskotorówki robią za ścieżkę.... Ja bym tam nazwał Osiedle Rowerowe, bo fajnie urządzone. Nawet ze stojaczkami pod klatkami.



Przed portem odbiliśmy na plażę, zobaczyć molo i inne atrakcje. Stan wody wysoki, spacerowiczów maławo... miejscowość niesanatoryjna... chyba. Na molo ślisko, trza uważać. Posiedzielim troszkę, popatrzyliśmy na Zalew, na torze wodnym szedł jakiś duży masowiec... zdjęcia brak na razie ostało się w drugim telefonie. Potem pojechaliśmy w miasto. Przy boi próbowaliśmy znaleźć kesza, ale nie chciało nam się kukać w intrenet i opis więc szybko się poddaliśmy.




Dziś w stroju Gryfusa.....

Ze Stepnicy wróciliśmy się na Czerwonak. Tutaj na moście na Gowienicy dokonana została próba pierwszego izotonika w wyprawach AD 2015. W Stepnicy został on zakupiony, na 30 km spożyty w celach dopingujących. Zdjęcia ze względu na ustawę o wychowaniu w trzźwości nie publikujemy, zainteresowanym artystycznymi walorami na priv. możemy podesłać. Było zielono i jak w Puszczy..Po spożyciu, złapaniu wiatru, nastąpiło wydarzenie dnia, a mianowicie atak na Wzgórze Zielonczyn. Atak się udał, GIANT wszedł, sorry, wjechał razem z pasażerem, aż na sam szczyt do ławki, gdzie w nagrodę rozkoszował się Panoramą Zielonczyńską.


Tu było ....wo...




Jak wjechalim, tak pięć albo trzy razy szybciej zjechalim do wioski Zielonczyn. Dalszym celem miało być Jarszewko, ale nastąpiła nagła zmiana planów. Zauroczyła nas nowa leśna droga p.poż nr 7 leśnictwa Zielonczyn. Autostrada leśna kat. 1, niestety skończyła się po jakiś 3 km, przeszła w drogę p.poż nr 8 o warunkach technicznych przed remontem. Ale udało się przejechać bez szwankowo i wylądowaliśmy na drodze powiatowej o symbolu 4125 , Stepnica - Rokita. Nią dojechaliśmy do drogi S3, wykorzystaliśmy jej kawałek, aby odbić na Borowik, na drogę p.poż nr 10. U Dominikanów już dawno zmiany, mieszka leśniczy albo jakieś służby leśne. Najpierw wjechaliśmy ostrożnie na podwórko, myśląc iż obejście jest puste. Po paru minutach przyszedł wesoły czarny pies......... przyjaźnie nastawiony... a po chwili ktoś wyległ aby sprawdzić co za pajac się pląta. Miło powiedzieliśmy DieńDobhy i nie niepokojeni pojechaliśmy na Widzeńsko. Ciemniało, więc lampki zapalone, muza w ucho... KPM Music... Evolution Journeys.... i via Wierzchosław i Miękowo posterowaliśmy w stronę domu. Od Ronda w Miękowie zaczęliśmy gonić rowerzystę, którego światełko majaczyło w oddali.... Udało się go dopiero dogonić dopiero przed samym Goleniowem po zjeździe z wiaduktu.... Ciekawym bardzo kto tak, dzielnie pruł... świetnie oświetlony w kamizelko-choinko ledową,  bo na spacerowicza nie wyglądał.... Dogoniłem... kask miał ... i się pytam jak tam idzie... W odpowiedzi usłyszałem gdzieś tak od około dziarskiego 70 latka.... a tak sobie pykam ...30 km ................................. wieczorkiem....wkoło...Goleniowa....kopareczka, szacuneczek....
Więcej zdjęć nie ma... może będą jak się uda włączyć spaprane SONY Experymenteria SP.....przycisk włączenia... się zbiesił... i raczej pójdzie w reklamacje ze względu na braki produkcyjne...W końcu ile się można męczyć...
 



Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 36.40km
  • Teren 36.40km
  • Czas 02:12
  • VAVG 16.55km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 1234kcal
  • Podjazdy 456m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sezon 2015 naczęty...

Czwartek, 1 stycznia 2015 · dodano: 01.01.2015 | Komentarze 1

Jak zapowiadaliśmy, tak i zrobiliśmy... Pod dworcem PKP o godz. 12:00 zjawiły się 3 osoby nie powalone Sylwestrem i balami....Pod Duetem dołączyły jeszcze dwie osoby. Miało być więcej ale długo się zbierały, a reszta ma napięte terminy na dzisiejsze noworoczne obiadki. W końcu w piątkę udało się ruszyć do Maciejewa na noworoczne spotkanie z maszewskimi kolarzami i rowerzystami. Nasza trasa była crossowa, po asfalcie w Marszewie polnymi drogami, trochę rozmiękłymi jadąc przez Imno i Mosty Osiedle dojechaliśmy do Burowa. Przed Burowem fajne górki i podjazdy.


Od Burowa asfalcik do Maciejewa. Tam po chwili pojawiła się maszewska ekipa. Wzniesiono toaścik, Ci, którzy mieli terminy pojechali dalej, a część turystyczno-krajoznawcza została na herbatkę z rumem. Powrocik przez Pogrzymie, Mosty, Danowo, Podańsko i zaspany jeszcze Helenów. W Goleniowie spacerek wzdłuż Iny, gdzie ruszył jakiś sezon wędkarski i coś tam już brało. Stan Iny wyraźnie się podniósł, pod mostem na Szczecińskiej już się nie przejedzie..sucho. W dwie godziny przejechaliśmy 36 km...







Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 41.70km
  • Teren 41.70km
  • Czas 02:44
  • VAVG 15.26km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Kalorie 1852kcal
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po świąteczne spalanie....

Niedziela, 28 grudnia 2014 · dodano: 28.12.2014 | Komentarze 0

Trzy dni bez rowerka, ale za to za stołem (delikatnie) mało kto to wytrzymie... Więc dzisiaj przy małej lampie taka sobie wycieczka rowerowa nad Jezioro Dąbie. Trasa trochę nie typowa, najpierw do Komarowa, potem nad przepompownie i wałem zmrożonym do Lubczyny. Na dzikiej plaży przed miał być keszyk, ale jakoś nie udało się go namierzyć wśród powalonych drzew, tylko trochę śmieci. Zrobiono sesje zdjęciową z Kadarką wydłubaną. Na plaży cisza i spokój. Powrocik przez Czarną Łąkę, Pucicę i Kliniska, Rurzycę. Pękło 41 km. Udało się złapać jeszcze kapcia w przodzie, na zmorożonych polach puściła gdzieś chyba łatka... trochę się trzeba namęczyć aby zdjąć zmrożoną oponkę, ale daliśmy radę... pompka tylko słabiutka i nie nabija tyle...ile trzeba.







Znalezione... zamiast keszyka..






Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 21.20km
  • Teren 21.20km
  • Czas 01:58
  • VAVG 10.78km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Kalorie 997kcal
  • Podjazdy 102m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po keszyka i reportersko...

Niedziela, 21 grudnia 2014 · dodano: 22.12.2014 | Komentarze 1

Szkolna - 965 metrów szczęścia...

Przejechaliśmy się dzisiaj Szkolną, całe 965 metrów. Trochę piasku zostało, brakuje trochę na niektórych skrzyżowaniach oznakowania poziomego i znaków, ale cóż tam... W lekkiej euforii nawet falowanie ścieżki przy posesjach nam jakoś dzisiaj nie przeszkadzało...Niestety przy Pułaskiego... powrót do rzeczywistości...Czyli dalej ścieżki są w mieście fragmentaryczne... systemu jeszcze długo nie widać...




Ostatni keszyk w 2014....chyba...

Zaktualizowano 18 godz. temu
Po sesji na Szkolnej wybraliśmy się po niezdobyty przez nas jeszcze keszyk w okolicach Budna. Zaliczyliśmy pudło w postaci STF, czyli dla wtajemniczonych Second To Find (drugi znalazca). Miejscówka koło opuszczonego gospodarstwa z elementami przyrody oczekującej na Panią Zimę...Sam keszyk ukryty jest w Drzewach Miłości... do którego GPS doprowadził mimo wieszającej się Xperii.. rezerowowe Galaxy S4 mini podprowadziło w cel. Dalej samo Budno, przed Podańskiem, koło starego wysypiska odbicie na tereny miejscowej kopalni "żwirku i muchomorku.." Tak sobie oderwanie się od zakupowych szaleństw na 1,5 h i 20 km...Plantacje choinek zostawiono w spokoju...









Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 20.70km
  • Teren 20.70km
  • Czas 02:00
  • VAVG 10.35km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 984kcal
  • Podjazdy 137m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Angels & Demons ...

Niedziela, 14 grudnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 0

Geocaching w niedzielne popołudnie. Jak ktoś nie wie gdzie są Wygonki, to informujemy, iż to jest teren po prawej stronie wylotu ulicy Nowogardzkiej do stawów hodowlanych, aż pod okolice Zielonego i Słonecznego Wzgórza. Teren warty uwagi, dobry do małego MTB, może kiedyś wytyczymy tam jakieś XC, kto wie. Na razie pojechaliśmy po dwa keszyki. Jeden między stacjami drogi krzyżowej autorstwa Edzia, coś w stylu Nikifora... ala Angels. Drugi keszyk ukryty był w ruinach bunkra, byłej górki radarowej na Zielonym Wzgórzu... Miejscówka typowa dla jakiś sekt czy czarnych mszy czyli.. Demons. W planie były jeszcze dwa keszyki, jeden gdzieś przed Budnem, drugi w Podańsku, ale czasu brakło....małżowina kazała wracać aby pastę na obiad zdziełać...20 km, 1,5 h. Pozdrower..













Kategoria Rajdy rowerowe