Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi coolertrans z miasteczka Goleniów. Mam przejechane 27846.17 kilometrów w tym 26428.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.75 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy coolertrans.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Rajdy rowerowe

Dystans całkowity:16802.12 km (w terenie 16781.61 km; 99.88%)
Czas w ruchu:1084:55
Średnia prędkość:15.40 km/h
Maksymalna prędkość:59.00 km/h
Suma podjazdów:66017 m
Suma kalorii:616751 kcal
Liczba aktywności:248
Średnio na aktywność:67.75 km i 4h 23m
Więcej statystyk
  • DST 33.00km
  • Teren 33.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 14.89km/h
  • VMAX 29.80km/h
  • Temperatura 2.0°C
  • Kalorie 1013kcal
  • Podjazdy 238m
  • Sprzęt FELT Q520 Ghost Edition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajd Sołtysa i zima nastała ?

Sobota, 28 listopada 2015 · dodano: 28.11.2015 | Komentarze 1

Sobotoaktywni zgodnie ze swoim corocznym zwyczajem przed rozpoczęciem tzw. sezonu pieszego spotykają się na Wzgórzu Szczęścia na Rajdzie Sołtysa...Jak zwykle wyruszyli spod UMiG o godz. 10:00 wspierani przez reprezenta Pasata czyl Dziadka Heńka. Spokojnie asfalcikiem przez Budno i Mosty, Danowo, Tarnowo dotarliśmy do Tarnówka. Wiaterek tylko był trochę nieznośny przed Danowem. Na Wzgórzu czekał już na nas gospodarz z grochówką i małym co nieco. My mieliśmy na szczęście kawałek kiełbasy zdobytej wcześniej w Lewiatanie w Mostach. Z tego co wiemy impreza była udana, ale tylko nie liczni udali się w drogę powrotną w pierwszych zimowych klimatach przez Stawno, Bolechowo i lasem do Zabrodzia przez edukacyjną ścieżkę. Tak więc sezon jazdy na minusie uważamy za rozpoczęty.












Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 75.10km
  • Teren 75.10km
  • Czas 05:10
  • VAVG 14.54km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 4.0°C
  • Kalorie 3145kcal
  • Podjazdy 892m
  • Sprzęt SCOTT Adventure
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kręgle i przełaje...

Niedziela, 22 listopada 2015 · dodano: 22.11.2015 | Komentarze 1

Sobota zaczęła się sportowo.
Po raz jedenasty kolarze turyści z kilku klubów spotkali się na terenie SCT na dorocznym Pucharze Melona - czyli klubowych zawodów w kręgle. Na starcie pojawiło się 6 klubów : szczecińskie: Neptun, 88, Jantarowe Szlaki. Goleniów reprezentowały dwa kluby: Sobotoaktywni i Passat. Ostatnim klubem był Białostroń z Bań. Na początku wylosowano podział na tury i tory. W pierwszej turze starli się Passat, 88 i Jantarowe Szlaki. W drugiej zaś Sobotoaktywni, Neptuny i rowerzyści z Bań. W regulaminie zawodów stoi iż zespoły muszą być 7 osobowe z udziałem przynajmniej jednej pani. Każdy zawodnik dysponował 10 seriami po dwa rzuty. Jak co roku po za zasięgiem okazał się klub 88, który zdobył 760 pkt. Na drugim miejscu uplasowali się goleniowscy Sobotoaktywni z wynikiem 642 pkt, zaś trzeci był goleniowski Passat z wynikiem 628 pkt. Indywidualnie w kategorii mężczyzn dwa pierwsze miejsca zdobyli zawodnicy 88 odpowiednio z wynikami 135 i 134 pkt. Trzeci był zawodnik Passata Waldemar Cieślik z wynikiem 130 pkt. Wśród pań zwyciężyła reprezentantka Sobotoaktywnych Małgorzata Deremacka z wynikiem 97 pkt. Na zakończenie turnieju w sali SCT odbyło się uroczyste wręczenie pucharów, dyplomów i medali oraz skosztowanie tradycyjnej już "melonówki".



Wieczorek był przeznaczony na imprezę Andrzejkową, gdzie bansowano od 20:30 do 3:00 z udziałem skromnym Ułańskiej. Szarża mała..

I o 9:00 zameldowaliśmy się u brata celem wyjazdu do Nowogardu na inauguracje Ligi Przełajowej. Wyruszliśmy po kawce nie czekając na resztę maruderów i bocznymi drogami dotarliśmy do Niewiadowa. Tu dogonił nas triatlonista i wbiliśmy się w las na Bodzęcin. Początek błotny, ale Scott pruł błoto aż miło. Potem już asfalcik przez Węgorze, Strzelewo i Świerczewo i zameldowaliśmy się na miejscu startu przy Sarnim Lesie.


Z racji wcześniejszej imprezy przyjechaliśmy tutaj sobie w celach zapoznania się z trasą przed Mikołajkowym ścigiem, porobienia fot i takich tam. Odebraliśmy sobie numerek i wyruszyliśmy na objazd trasy wlekąc się na końcu. Na starcie pojawiło się trochę osób, nawet Mistrz Świata mastersów i goleniowski triatlonista się zjawili.

Trasa to pętla 2,5 km z licznymi ostrymi zjazdami, podjazdami i na deser schodami.

Po objeździe trasy i wniesieniu rowerka po schodach wystartowaliśmy na wyścigowe pętle zajmując upatrzoną ostatnią pozycję. Powiem wprost opierdzielaliśmy się na trasie. Trasa trudna i jako że nie jesteśmy przełajowcem i rowerek raczej nie ten to po pierwszym okrążeniu zaczęliśmy robić fotki. Dubel był już pod koniec drugiego okrążenia. Nam dali zrobić nawet 3, potem wyścig się już skończył.





Na mecie małe podsumowanko. Brat się załapał na samochód powrotny, ja miałem wracać z resztą do Goleniowa, ale jakoś się zapodziali na obiadowaniu i samotnie udałem się rejs powrotny. Najpierw na Orlenie hot-doga i przez biegająco szczekający Wyszomierz, Osinę i Krzywice oraz Mosty wzdłuż linii kolejowej dotarłem w końcu do domu. Leśne ścieżki błotniste, nawet bardzo błotniste więc po drodze zahaczono jeszcze o myjnie bo błoto przyschło by na amen.


najlepszy rower do takich zabaw...przełajówka..

nie boję się, gdy jasno jest..




Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 38.00km
  • Teren 38.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 19.32km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 8.0°C
  • Kalorie 234kcal
  • Podjazdy 145m
  • Sprzęt SCOTT Adventure
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popedałować by się zdało...

Piątek, 20 listopada 2015 · dodano: 20.11.2015 | Komentarze 0

Cały tydzień człowiek chodzi jakiś śnięty...nie dotleniony czy jak ? W końcu udało się wybrać na rozpoczęcie weeekendu na wieczorną przejażdżkę. Wsiedlim na Scotta uprzednio go doświetlając i w miasto. Najpierw szczątkowymi goleniowskimi ścieżkami, czyli do Helenowa, potem na zamiejscową w stronę Marszewa. Przelocik bez miasto i wylądowaliśmy na Shelu..Stamtąd obrzeżami miasta przez ciemny las i błotnistą powstającą drogę na nowe osiedle blisko S3...


Tu chwila skupienia..



Drewno kupiliśmy na ognicho...
Potem Wojska Polskiego i na nową drogę do GPP przez Inę...Droga oficjalnie nie otwarta i na odcinku 3 km ani żywej duszy. Na mostku sesja. Potem powrót przez GPP i kręcenie się po mieście aby dobić do przyzwoitego wyniku. W sklepie PROMIL nabylim okazyjnie winko na wieczorek...ISTRA...jakaś przecena czy coś ...za 0,75 l było 5,60..toż to szok..ostatnio w TESCO za piwo MOHANIKANIN człowiek zapłacił 8,00 PLN...jak żyć Pani Premierowa ?

Aha ..jeszcze pokręciliśmy się po mieście popatrzeć ile parkingów osiedlowych przybyło po rewitalizacji...


W tym bloku po prawej, a w zasadzie na podwórku Adaś się uczył jeździć na lowelku..
Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 81.80km
  • Teren 81.80km
  • Czas 06:13
  • VAVG 13.16km/h
  • VMAX 34.00km/h
  • Temperatura 12.0°C
  • Kalorie 3432kcal
  • Podjazdy 358m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kiedy Bóg zasypia..

Niedziela, 8 listopada 2015 · dodano: 09.11.2015 | Komentarze 1

Plan był prosty. Wyjechać po 12:00 i wrócić koło 16:00, przy okazji zrobić też trochę kilometrów. Po czwartkowym salcie na FELCIE bóle barku minęły lekko, wyszły tylko aliganckie siniole. Mogło być gorzej. Pogódka się też zapowiadała więc nie pchaliśmy się na Felta, tylko sprawę postanowiliśmy załatwić crossem.


Dzisiaj jest więcej filoletu.

Najpierw potoczyliśmy się asfaltem w stronę Bolechowa. Mieliśmy jechać przez Bącznik, ale nie chcieliśmy dać się obszczekać przez pieski koło leśniczówki, więc pojechaliśmy sobie przez Stawno i przed Iną odbiłem w lewo na leśną ścieżkę do Sowna. Gdzieś od połowy  ścieżki zrobiła się wręcz autostrada, lasy coś tam remontują i poprawiają, wyryli sporą szerokość.

Po drodze oczywiście foto na tle wypalonego pnia.


Dróżka od połowy wygląda tak.

Nawet przy niedzieli silniki były jeszcze ciepłe. Widać terminy gonią. Dojechaliśmy do betonówki na Chociwel i zaraz za drugim mostkiem skręciliśmy sobie na Poczernin. Najpierw kawałek laskiem a potem polną drogą, częściowo brukowaną. Po drodze minęliśmy okazały pomniczek MB.

gar
Potem przemknęliśmy przez Poczernin i następną wieś aż do Lubowa, gdzie asfalt odbija do Żarowa. Od Żarowa dostaliśmy się już dróżką rowerową do centrum Stargardu.


Stargardu sobie nie oglądaliśmy, w jakiejś Małpce zrobiliśmy małe zakupki płynów i żelów. Skierowaliśmy się na Morzyczyn, koło Tesco wbiliśmy się na ścieżkę i przekroczyliśmy mostkiem S10 mijając po drodze grupki rowerzystów, znaczy się była pogoda. Od Zieleniewa aż po Morzyczyn podziwialiśmy Krainę Komisów Samochodowych. Stargard to jakieś zagłębie chyba...


W końcu dotarliśmy nad Miedwie. Tu na promenadzie sporo "kuracjuszy" i spacerowiczów. W końcu udało się znaleźć zaciszną miejscówkę aby porozmawiać z bacą.

Przystanek Ryby pod okupacją...nie rowerzystów..


Zaczem nie wjadziem...


Woda spokojna
Po krótkiej rozmowie z bacą ...obraliśmy sobie kierunek Kobylanka. W Kobylance na Reptowo, Cisewo i Wielichówko w stronę Sowna.
W Kobylance wizyta w lapidarium, zresztą jest i trochę na tej trasie. W Reptowie przekroczyliśmy linię kolejową i asfalcikiem do Cisewa. Od Cisewa do Wielichówka i Sowna dróżka troszkę się podziurawiła, ale dla crossa nie ma to tamto.

Kobylanka..


Reptowo




W końcu dotarliśmy do Sowna, ścigając się po drodze z wiejskim MTB, gdzie na koszyku butelki mu dzwoniły że hej... Cel miał ten sam, ale ja byłem pierwszy i młodzian pod sklepem złożył należny szacunek, mówiąc iż się zasapał...


No i tu zasadniczo bajka się skończyła w Sownie, a zasadniczo za Sownem w stronę Wielgowa...na leśnej ścieżce gdzieś w półmroku trafiło nas spojrzenie Strzygonia...kapeć tył, kapeć tył...Ale co tam mieliśmy przecież dętki, łyżki, pompeczkę. Ochoczo zabraliśmy się do wymiany dętki. Dętka zmieniona, nawet kibic zajechał i gadał, że on już tyle przejechał i nie wie co to kapeć...Pokibicował i pojechał, a my zaczęliśmy pompować i dupa blada, pompką na pokładzie to można coś przedmuchać... i tyle..

Nic do koła z powietrza nie chciało wejść...ciemno w lesie ...Więc co ....spacerek do Wielgowa. Z lacza wyszło coś około 7 km, minęły mnie z dwa auta, ale nawet nie zatrzymywałem bo jak miałby jakąś pompkę na pokladzie to presty i tak nie napompuje bo nie mam adaptera...Więc tak sobie przeszliśmy wzdłuż alejki brzozowej oraz torfowiska w oczekiwaniu na ataki leśnych stworów i upiorów...Niestety, zapowiedź wyboru strasznego ministra obrony skutecznie zniechęciła do działania wszelkiej maści strzygi, wąpierze i inne południce, dziwożony lub lesze...wymiotło czy co ?


Tak sobie dotarliśmy lasem i ulicą Wiślaną do przystanku komunikacji miejskiej. Linia 73...dziękujemy MZK.., nawet nie czekaliśmy długo, zaraz pojawił się autobusik. Hyc do niego, karta zagadała i za całe 3 PLN dotarliśmy do Dąbia do dworca PKP. Po drodze telefon do żony, która "bawiła" ...dosłownie dzieci siostry na Kijewie czy nie wraca zaraz, ale nie. Więc nic nie mówiąc nabyliśmy dla siebie i rowerka bilecik i czekaliśmy sobie na pociąg.



W oczekiwaniu na pociąg postanowiliśmy skorzystać z niebywałej promocji w pobliskim lokalu...Zgłodnieliśmy, a że dawali fasolkę, to grzechem było nie skorzystać. Nawet do fasolki, piwa oraz fajki kumple byli od razu...każdy z nich kiedyś jeździł rowerem..


Po tak obfitej kolacji nadjechał zapóźniony IMPULS...i po 21:00 byliśmy w domu, gdzie leżała sobie właściwa pompka.

Lokalik 7*



Amen. Oczywiście w piwnicy kółko jeszcze napompowalem pompeczką stołową.





Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 89.50km
  • Teren 89.50km
  • Czas 05:13
  • VAVG 17.16km/h
  • VMAX 30.40km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 4186kcal
  • Podjazdy 759m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatni Rajd ...przed obowiązkowymi Rajdami wkoło Brzozy..

Niedziela, 25 października 2015 · dodano: 25.10.2015 | Komentarze 2

W tytule miało być o 5000 km pokonanych w tym roku, ale wybory i fakt pisania po ciszy wybiórczej zmienił koncepcję zapisu wycieczki. Statystycznie 5 tysia pękło już w piątek podczas pażdziernikowych dojazdów do pracy, ale to takie bez fanfar. Więc dzisiaj oficjalnie podajemy fakt przekroczenia 5000 km zrobionych w 2015 roku...
Tak więc po wysłuchaniu ile to Jarosław Polskę Zbaw zyskał a ile Platfusy straciły wychodzi na to, że trzeba jeszcze poczekać dwa latka za nim PL się obudzi. Żona i córka robiły w komisjach PKW, a my w las. Najpierw kierunek lotnisko, sprawdzić o której są odloty do Londynu, bo w powroty za morza to nie wierzę.



Po sprawdzeniu rozkładu lotów udaliśmy się w stronę Glewic i Mostów. W lesie koło Glewic zaliczyliśmy lekką glebę..gapiostwo. Z leśnych ścieżek wyjechaliśmy koło JW w Mostach i bokami wzdłuż linii kolejowej do Kołobrzegu przebiłem się na drogę do kolonii Przypólsko.




W Przypólsku wydaliśmy się na powiatówkę do Osiny. Przed Osiną wybraliśmy już sobie choinkę na święta.

Za Osiną postoik z izotonikiem na wiejskim boisku bez bieżni oraz wizyta w celem wysłuchania szumiących traw na pozostałościach zrekultywanego wysypiska, gdzie UE dała 37 tysia na górkę i wiatę.




Od Osiny pojechaliśmy sobie ładną dróżką, jak mówiła tabliczka, postawiona dzięki norkom w stronę Starych Wyszomierek. Droga przed Starymi Wyszomierkami troszkę się pogorszyła przez budowę nowej fermy zaraz za Wyszomierzem. Podobno ferma jest tajna bo były zakazy fotografowania, nawet ochroniarz coś burczał, ale mieliśmy słuchawki na uszach. Przez Wyszomierz i obwodnicę Nowogardu Południe ścieżką a potwm  wzdłuż jeziora dotarliśmy do Nowogardu. Widać zaczątki budowy ścieżki wkoło jeziora czyli Maraton MTB wkoło jeziora pójdzie w odstawkę.







W Nowogardzie było w planach cosik zjeść, ale kebabownie zamknięte z okazji już wchodzących niedziel bez handlowych. Dopiero gdzieś na wylocie po objechaniu jeziorka udało się zdobyć zakazaną drożdżówkę, którą spożyliśmy naprzeciwko szkoły.




Od Nowogardu asfalt do Świerczewa, potem Strzelewo i Węgorza z Bodzęcinem. Od Bodzęcina miało być leśnie do Niewiadowa, ale gdzieś po drodze zauroczyły nas nowe nieużywane leśne autosssstrady ppoż. Zamiast jechać do Niewiadowa, zawróciliśmy lasami w stronę Węgorzy i po pokonaniu ppoż 62 wylądowaliśmy gdzieś przed Bibrówkiem, czyli pomiędzy Czermnicą a Łożnicą. Po wyjeździe na asfalt z Puszczy Goleniowskiej wyłonił się pojedynczy okaz Króla Puszczy, który miał tą okazję być z nami.






Potem przelot asfaltem przez Łożnicę i zaraz po zjeździe na Sobieszewo wbiliśmy się jeszcze raz w las w drogi ppoż 27 i 28 aby Niewiadowo wziąść po lewej. Tak więc już zaczęło się ściemniał bo czas zmieniony i PIS u władzy..więc została nam jeszcze tylko Żółwia Błoć. W Żółwiej odbiliśmy w prawo na skrócik przez przepuścik pod S6 i koło kórników z lewa i prawa wylądowaliśmy na dojazdówce do Goleniowa. Jescze tylko postój pod szlabanem i po tripie.


Tak więc reasumując pykło 5 tysia...czyli życióweczka.
Cały zapis foto trasy na fejsie, na stronach Goleniowskiej Masy Krytycznej.
Grało nam między innymi :


Ślad trasy:
http://www.sports-tracker.com/workout/coolertrans/562d5da2e4b05c31476a189a





Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 38.40km
  • Teren 38.40km
  • Czas 02:16
  • VAVG 16.94km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 1789kcal
  • Podjazdy 157m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karsibór - Rajd na Orientację

Niedziela, 18 października 2015 · dodano: 18.10.2015 | Komentarze 1

Sezon na "sportowe" wyczyny zakończony w tym roku. Co nie znaczy, że z rowerkiem się rozstajemy...nie, nie. Po prostu tym rajdzikiem zakończyliśmy starty w imprezach masowych. Tak się składa, że KS Uznam organizuje takie rajdziki na początek i koniec sezona, to grzech jest nie skorzystać.
Rano po ósmej starcik Kijanką na wyspę Karsibór, miejsce Rajdu. Przybycie zaraz po 9 i po pakiecik startowy bo zapisaliśmy się już wcześniej. Do zrobienia było 8 PK jak się okazało po całej wyspie. Zaraz po 10:00 dostaliśmy mapkę, krótkie zapoznanko i jako drugi wystartowałem na dystansie GIGA, który miał mieć gdzieś 35 km.


Start i Meta MDK..


Rozgrzewka na sucho..

Mapka trasy..
Już na 1PK koło starego basenu dla Ubotów, doszliśmy startującego przede mną zawodnika, który startował 1 minutę przede mną. Do 3 PK miałem go na widoku, dochodząc przed każdym PK. Drugi był na Karsiborskiej Kępie, 3PK przy pomniku lotników RAFu.



Pierwsze 3 PK poszły łatwo, do 4 PK było już trochę daleko do gdzieś na końcu łąki Lisie Łęgi. Wyjechaliśmy na asfalick i za kościołem próbowaliśmy się wbić w łąki. Tylko przejechaliśmy koło Wyspy Skarbów i zamiast skręcić w lewo, pojechaliśmy prosto. Musieliśmy się wracać. W końcu wbiliśmy się na ścieżkę i jakimś tragicznym jumbo dotarliśmy do 4 PK.

Potem z powrotem do PK5, trochę łączką, troche wałem, jakoś udało się namierzyć samotną wieże widokową. Zostały więc jeszcze dwa.. Wałem jakieś 1,5 km dotarliśmy do Zacisza i do żółtego jedynego szlaku rowerowego. Tutaj wybraliśmy najpierw PK7, i tak nikt nie sprawdzał kolejności. PK7 było dopiero przy wejściu do Kanału Piastowskiego, na samym końcu wyspy.



Od PK7 chcieliśmy się plażą przebić do PK6, ale się nie dało...Drogi zero...więc z powrotem na żółty szlak, na skrzyżowanku prosto i do zejścia na dziką plażę nad Zalewem Szcz. Jadąc jeszcze na PK7 minąłem jadącego i wracającego już jednego z rywali.. miejscowy , pewno poleciał gdzieś skrótem ...Na metę udało się w końcu dotrzeć z łącznym czasem 2:16 co dało .... nie spodziewane 3 miejsce na 5 startujących. Wygrał miejscowy z czasem 1:59...więc wychodzi, że coś popierdziliśmy i się gdzieś zapodzialim między 5 a 7 punktem.
Po dotarciu konsultacje z Chojrakiem.

Lekka kiełbaska z ognicha, czyli małe i szybkie afterparty bo lekko zaczęło padać. W końcu rozdanko pucharków w poszczególnych kategoriach i dystansach i krótka wycieczka samochodowa po reszcie wyspy. Potem przeprawiliśmy się na Uznam do kuzyna na małą kawkę i gołąbka. Po 16:00 z powrotem na prom, tylko dzików nie zdążyliśmy sfocić. Całe stado się przewala...stali bywalcy.




W sumie imprezka fajna, tylko się KS Uznam żalił, że frekwencja go nie powala i ma zamiar wycofać się z organizacji w przyszłym roku...a była by to wielka szkoda...

https://www.endomondo.com/users/4340426/workouts/619974054

Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 104.00km
  • Teren 104.00km
  • Czas 05:48
  • VAVG 17.93km/h
  • VMAX 31.50km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Kalorie 4845kcal
  • Podjazdy 529m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rajdzik Szlakiem... Ryby keszowo

Niedziela, 11 października 2015 · dodano: 12.10.2015 | Komentarze 4

Zasadniczo miał być to rajdzik po keszyki, do których nie dotarliśmy ostatnio. Trochę się ich nazbierało, 2 w Kopicach, 4 w Czarnocinie, znalazły się jeszcze dwa w okolicach Wolina i Przybiernowa więc cel był ambitny. Miała pęknąć setka. 
Rankiem to jest koło 11:00 udało się w końcu wyruszyć. Dałem się nabrać pogodynce, która zapowiadała 6 stopni i nałożyłem ze dwie bluzy. Bidonik zatankowany, kasa wzięta, lista pozycji do odnalezienia ze współrzędnymi też, sprzęt pomocniczy w postaci łopatki i długopisa do bagażnika i jedziemy. Najpierw kierunek Stepnica, ale leśnie przez Żdżary. Za Żdżarami mimo niedzieli inwestycja w najlepsze. Norki sypły kasą i budują drogę do swoich ferm, szeroko jadą bo nawet jakąś ścieżkę rowerową zaplanowali.



Wjechaliśmy w końcu w las, skrótem do dróżki Marszewo - Krępsko i na starą leśną drogę do Stepnicy. Odcinek do skrzyżowania Kąty - Widzeńsko zrobił się lekko piaszczysto i parę razy trzeba prowadzić. Ciepło więc się zrobiło i na skrzyżowanku bluza spod spodu poszła do torebki.


Dalej laskiem znanymi terenami bo pojawił się już odcinek Jakubowy do Stepnicy.


W Stepnicy bo dalej ze sklepami miało być krucho jakieś izotoniki i kierunek Kopice. Słonko grzało, pogódka bezwietrzna, miodzio...

Zameldowaliśmy się pod pomnikiem z okazji XX lecia ....jakiejś tam wojskowości. Tu miały być dwa kesze, każdy z innego serwisu. Jeden udało się szybko zlokalizować. Magnetyk pod daszkiem, drugiego nie. Obmacaliśmy wszystko, podkopaliśmy wg wskazówek i pudło. W planie było na dzisiaj dużo keszyków więc nie męczyliśmy się dalej. Pojechaliśmy nad brzeg do Szuwarka, Ludojadka i Latarnika, było pusto i nikt nie przeszkadzał w rozmowie ze Żniwnym oraz w słuchaniu szumu fal.






Po sesji kierunek Czarnocin, najpierw na plaży miały być dwa. W obecności mugoli zwijających sprzęt do surfowania jednego wyciągneliśmy z dziupli, drugi był dalej po lewej też w konarach sześciopalczastego. Klimatycznie się zrobiło...Trzeci keszyk był zmyślnie ukryty pod baraczkiem zaraz za Frajdą. Jakieś muzeum zrobione w środku było, albo salka wykładowa zielonej szkoły. Czwarty w Czarnocinie znajdował się zaraz w ogródku przy wjeździe na teren rezerwatu, a raczej pastwiska, bo wdepłem od razu w jakieś gówno szukając keszyka. W Czarnocinie znaleźliśmy więc wszystkie  Wróciliśmy potem na odcinek trelinkowy wzdłuż łąk i kanałów. Wiedzie tędy też szlak Jakubowy i R-66, jakość wybitnie dla pielgrzymów albo pątników. Trelinki się po rozpadały i prędkości tu się nie osiągnie. Pozdrawiając pasące się dziwne krowy dotarłem do Kanału Żarnowskiego i polną starą PGR drogą wylądowaliśmy w Czarnej Łące na asfalcie.










Odcinek asfaltowy, szybszy. Jakość też i wiaterku pod wiatrakami była słaba bo obracały się leniwie. Tutaj na farmie umówiony byłem z Pauliną. Paulina to jeden z wiatraków, który u swych stóp miała mieć keszyka. Pomacaliśmy wkoło według opisu ze dwa razy we żwirku i pudło..nic nie ma , trzeba zgłosić did't find... albo poczekać na innych, którzy znaleźli.



Po Paulinie pojechaliśmy tam gdzie jeszcze nie byliśmy. Najpierw Koniewo, potem Wiejkówko.  Wiejkówko bardzo niebezpieczne jest. Uważać trzeba na Buhaje, Azbest i Psiny. Buhaja nie było, a psinę ominęliśmy na wszelki wypadek pieszo.




Zaraz za Wiejkówkiem miało być Wiejkowo ale my jezioro Ostrowo wzieliśmy od innej strony. Pojechaliśmy sobie pieszym niebieskim szlakiem (po sprawdzeniu się okazało, że jest to szlak Świoujście - Kamień - Dziwnówek) i wylądowaliśmy nad zbiorniczkiem ppoż. Tutaj sesja izotoniczna z Leżacym czy Leżakowanym. W lesie gdzieś się zamotaliśmy bo zjechaliśmy ze szlaku, ale nagle wylądowaliśmy na leśnej autostradzie, których Osmand jeszcze nie ma. Drogi p.poż nr 34/35 nadleśnictwa Rokita, miodzio. Przed Mierzęcinem jakieś wg Googla ładna zatoczka informacyjna.




Ostatni keszyk miał być w Mierzęcinie, gdzieś koło Pałacyku, ale zamknięte na głucho, a my nie z tych co przez płot skaczą dla statystyki. Znaleźliśmy zjazd do jeziora, foto i obserwacja poszukiwaczy złotej łodzi podwodnej.




Po Mierzęcinie znaleźliśmy się w Troszynie i wzdłuż S3 przejechaliśmy przez Ostromice i Brzozowo. Od Brzozowa powoli zaczynało się już ściemniać. Przelecieliśmy przez Przybiernów zjeżdżając ze szlaku, ale Bliska już zamknięta w mieście. Bokiem jadąc wylądowaliśmy pod Karczmą i dalej nocna jazda S3 na pełnych światłach. W Babigoszczy na Orlenie jakiś hot...z włoską parówką.. i jeszcze trochę nocnego hardcoru do Miękowa...W Miękowie powrót na boczną i jeszcze tylko kilka km i jesteśmy przed rozpoczęciem Wielkiego Mecza Kopanego.



Naliczyliśmy kilkanaście krzyży po prawej stronie na odcinku od Brzozowa do Miękowa, jadąc autem tylko ten pomniczek olimpijczyków  widać.


Reasumując wyjechaliśmy po 11, a wróciliśmy koło 20:00. A Szlak Ryby, po byliśmy na jednym z nowych przystanków w Stepniczce. Byliśmy już na takich w Ińsku i Węgorzynie, udaje daje kasę rybakom na takie pomysła...
 
więcej fot tu:

https://www.facebook.com/adam.gulbinowicz/media_set?set=a.1042763415747547.1073741846.100000416956112&type=3

https://www.endomondo.com/users/4340426/workouts/6...




.

Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 53.50km
  • Teren 53.50km
  • Czas 01:53
  • VAVG 28.41km/h
  • VMAX 43.50km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 2792kcal
  • Podjazdy 159m
  • Sprzęt Author A4404 Force Edition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po spieczonego ziemniaka...

Niedziela, 4 października 2015 · dodano: 04.10.2015 | Komentarze 2

Pogódka dopisuje więc trzeba szosą kilometry walić.... Na wzmiankowanie Święto Ziemniaka jakoś się wybrałem..Po czwartej widziałem w Goleniówku wracające grupki, ale mieliśmy dyżur w kuchni. Grzyby były do usmażenia i posłużyły za bazę do Dania Dziedzica razem z jakimiś tam makaronem. 16:30 byliśmy free. Mamy dwie godziny. Tankowanie bidonu w Żabce i pojechaliśmy sobie na Maszewo, ale bokiem przez Stawno.

Za Stawnem na miejscówce już pustki, tylko ognisko się dopalało i ziemniaka nikt dla mnie nie zostawił.


Kierunek więc Przemocze z którego odbiliśmy na Darż. Odcinek do Rożnowa to jakieś szosowe wertepy i lawirowanie lewym pasem, środkiem. Średnia z wycieczki pow. 30 km/h delikatnie poszła tu się jeb....ć. Do Darża to już trochę lepiej. Przed krzyżówką dogoniliśmy jakiegoś szosona w barwach Scotta...skręcał na Stargard, my na Maszewo.


W Maszewie odwiedziliśmy sobie wiadomy sklep..wiadomo też po co. Po uzupełnieniu płynu żwawo ruszyliśmy do domciu przez Mosty. Dróżka spokojna i te 30 km średnio chyba było. Do tańca grało:



Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 51.10km
  • Teren 51.10km
  • Czas 01:54
  • VAVG 26.89km/h
  • VMAX 41.40km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Kalorie 876kcal
  • Podjazdy 123m
  • Sprzęt Author A4404 Force Edition
  • Aktywność Jazda na rowerze

Popołudniowy sprint na Kasztanowe

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 04.10.2015 | Komentarze 0

Rano grzyby, rano to jest po 10:30 dotarłem autem pod Sosnowice poszukać jakiś grzybów. Słabo było, 3 godziny łażenia i tylko 3/4 wiaderka, czyli dupska nie urywa. Ale 6 km po lesie piechotą zrobione.


Jeszcze w lesie odebrałem telefon od brata czy po 14:00 nie przejechałbym się na wyjazdowy meczyk Iny do Załomia. Czemu nie, po powrocie z grzybków zjazd do piwnicy. Dopompowaliśmy szoskę i koło 14:30 pogrzaliśmy sobie do Załomia bocznymi drogami przez Kliniska. Wiaterek był lekko w gębe, ale średnia była zacna, bo prawie pod 30 km/h. W Załomu spadła, bo na stadion nie mogliśmy trafić.


Trochę ludzi było na klimatycznym boisku Jezioraka Szczecin, jak to na IV lidze. W trakcie przerwy pokręciliśmy się trochę po osiedlu, zaliczając jakiś sklepik. Wróciliśmy na drugą połowę, ale kopanina nie powalała. Ina prowadziła 1:0, i tak się zresztą meczyk skończył.




W trakcie meczyku ewakuowaliśmy się z powrotem. Tym razem jechaliśmy przez Czarną Łąkę i Lubczynę. Wiaterek się uspokoił więc jechało się żwawo, mając 32/34 km na liczniku. Czyli nikt nas nie wyprzedził. W Goleniowie odprowadziłem brata do ronda, aby dokręcić do przyzwoitego dystansu. Czekała mnie jeszcze obróbka grzybków, zgodnie z zasadą: zbierałeś to czyść.






Kategoria Rajdy rowerowe


  • DST 158.90km
  • Teren 158.90km
  • Czas 08:22
  • VAVG 18.99km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Podjazdy 580m
  • Sprzęt GIANT CROSS K1
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rajd Szlakiem Dziedzica

Sobota, 26 września 2015 · dodano: 27.09.2015 | Komentarze 3

Na zakończenie lata byliśmy inicjatorami Rajdu Szlakiem Dziedzica. Trasa rajdu wiodła po północnej części powiatu Uckermark, Brandenburgia. Szlak rowerowy liczy sobie około 150 km i wiedzie przez takie miejscowości jak Prenzlau, Gramzow, Brussow, Finsterwerder, Boitzenburg i wiele innych. My zaczęliśmy rano w sobotni poranek małą inwazją samochodową na rynku w Brussow. Na miejsce startu zameldowała się 12 osobowa ekipa potomków Dziedzica. Po wypakowaniu się i przygotowaniu powozów ruszyliśmy na szlak.

Z rynku do szlaku jest około kilometr. Szlak jest oznaczony na całej trasie rysunkiem dworu Dziedzica.

Pierwszy postój był za Lubenow, gdzieś w lasku po 30 km, następny w Finsterwerder gdzie spożywano wursty od Dziedzica. Odcinek do Boitzenburga okazał się odcinkiem błotnym. Z racji ostatnich opadów i prac rolnych trochę było kłopotów z przedarciem się przez małe błotko. Potem w nagrodę bruczki i wizyta okolicach zamku. Po Boitzenburg klimatyczne ale wymagające odcinki leśne. Do Prenzlau peletonik dotarł jednak skrótem landówkami, gdyż dla nie których Pań warunki okazały się za ciężkie. W Prenzlau popas w okolicach rynku. Z racji późnej już pory 10 potomków Dziedzica posterowało w kierunku Brussow landówką na ostatnie 20 km. Jednak dwóch prawdziwych Dziedziców, to jest Dziedzic Tomasz z Wrzosowej i Dziedzic Adam z Akacjowej udali się w kierunku Gramzow i dalej do Brussow. Ten odcinek okazał się najłatwiejszy, gdyż cały czas wiódł asfaltem. Prawdziwi Dziedzice jak przystało dotarli na miejsce startu zaraz po godzinie 21 po przedarciu się przez stada traktorów. Dystans łączny 159 km, czas jazdy 8 godzin 21 minut , z rowerkiem 12 godzin.
















W sumie trasa do zaliczenia najlepiej w dwa dzionki latem. Warto zobaczyć Boitzenburg, Finsterwerder, Prenzlau, Gramzow, Brussow. Atrakcji kupa wg przewodników.



https://www.facebook.com/media/set/?set=a.90907792...
Kategoria Rajdy rowerowe